XVII
Dzisiejszy
dzień był najgorszy. Jak na złość ciągle wpadałam na Zbyszka.
Próbowałam udawać, że nic się nie stało, ale chyba za bardzo mi
to nie wychodziło. Barman też za bardzo mi tego nie ułatwiał.
Ciągle spoglądał w moja stronę. Po treningu przyszedł do mnie
narzekając na ból w barku. Bez słowa zrobiłam swoje i wyszłam z
pomieszczenia do masażu. Nadal czułam a sobie wzrok atakującego.
Miałam tego wszystkiego dość. Paul zauważył, że coś mnie gnębi
i tuż po treningu zapukał do drzwi mojego pokoju. Wpuściłam
siatkarza do środka i usiadłam na łóżku. Lotman przysiadł koło
mnie. Obrócił moją twarz w swoją stronę i delikatnie pogłaskał
mnie po policzku.
-
Co się stało ? - zapytał. - Od rana jesteś w złym humorze.
Nie
za bardzo chciałam opowiadać siatkarzowi o całej sytuacji, bo
wiem, że by się wściekał. Jednak mimo obaw wyrzuciłam wszystko z
siebie. Popatrzyłam na przyjmującego. Miał on zaciśnięte usta i
nieobecny wzrok.
-
Paul, błagam cię, powiedz coś – powiedziałam zmuszając go,
żeby na mnie popatrzył.
-
Zabiję go ! - krzyknął Amerykanin, gwałtownie zrywając się na
równe nogi. - Dobrze wie, że jesteśmy razem, a tu wyskakuje z
czymś takim.
-
Uspokój się – powiedziałam, podchodząc do siatkarza. - Proszę
cię, uspokój się. Nic się nie stało.
-
Jak to nic się nie stało ? Uważasz, że to, że facet cię kocha
to nic takiego ?
-
Jedyna osoba, z której uczuciami się liczę jest tutaj. -
powiedziałam, chwytając twarz Amerykanina w dłonie. - Paul, kocham
ciebie, nie Zbyszka.
Lotman
długo wpatrywał się we mnie, aż w końcu wpił się w moje usta.
Chwyciłam go za kołnierzyk, przyciągając do siebie. Po chwili
oderwaliśmy się. Wtuliłam się w ramiona Paula.
-
Przepraszam, że krzyczałem. - powiedział przyjmujący. - Po
prostu, od teraz, jak tylko zobaczę Zbyszka, będę myślał o tym,
że on cię kocha, że nie spocznie dopóki nie będziesz Jego.
-
Obiecaj mi, że nic nie zrobisz. Po prostu zachowujmy się tak,
jakby nic się nie stało. Dobrze wiesz, że między mną a Bartmanem
niczego nie ma. Nie jestem nawet pewna, czy nadal jestem w stanie
uważać go za przyjaciela. - odparłam. - To nic, chodź na obiad,
jestem potwornie głodna.
Poszliśmy
do stołówki. Przy ogromnym stole siedzieli już wszyscy siatkarze,
włącznie z Zbyszkiem. Poczułam jak Paul cały drży na widok
atakującego. Uścisnęłam mocno dłoń Lotmana i poprowadziłam do
wolnych miejsc. Usiedliśmy obok Piotrka i Rafała. Chłopaki
oczywiście wygłupiali się, ale mi nie było do śmiechu.
Próbowałam jakoś zagadać Paula, żeby przestał wpatrywać się w
Bartmana, ale nic nie było w stanie odwrócić jego uwagi od
atakującego. Po skończonym posiłku poszliśmy z Lotmanem do mojego
pokoju. Paul usiadł na łóżku opierając się o ścianę i
przymykając oczy. Usiadłam obok siatkarza i położyłam głowę na
jego piersi. Chwyciłam jego dłoń i mocno uścisnęłam.
-
Nie myśl już o tym – poprosiłam cicho.
Przyjmujący
nic nie odpowiedział. Pocałował mnie w czubek głowy i mocniej
uścisnął moją rękę. Trwaliśmy tak w ciszy przez kilka minut.
Wsłuchiwałam się w miarowe bicie serca siatkarza. Potrzebowałam
go w moim życiu teraz, jutro i pojutrze. Potrzebowałam tak, jak
nikogo innego.
-
Kocham cię, chcę żebyś wiedział o tym, zanim postanowisz
rozprawić się ze Zbyszkiem. - powiedziałam, siadając prosto i
wpatrując się w jego twarz. Paul otworzył oczy.
-
Też cię kocham – wychrypiał. - Może masz rację, może
przesadzam z tą całą nienawiścią.
Uśmiechnęłam
się szeroko i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Przesunęłam mu
dłonie po torsie, chwyciłam za koszulę i przyciągnęłam do
siebie. Lotman łapczywie wpił się w moje usta. Trwaliśmy tak w
pocałunku, dopóki nie zabrakło nam tchu. Położyliśmy się na
łóżku, przytulając się do siebie. Przyjmujący pocałował mnie
w czoło i szczelniej otoczył mnie swoimi, potężnymi ramionami.
Nikt się teraz nie liczył. Najważniejszy był Paul. Leżeliśmy
tak do wieczora rozmawiając, lub po prostu nic nie mówiąc. Prawie
usypiałam. Siatkarz delikatnie ułożył mnie na poduszkach wstając
z łóżka. Chwyciłam jego dłoń.
-
Zostań. - wyszeptałam.
-
Wiesz, że jak Andrzej się o tym dowie to będziemy mieć
przechlapane.
-
Proszę.
-
Zaraz wracam, uprzedzę tylko Krzyśka. - powiedział Lotman
wychodząc z pokoju. Po chwili wrócił i położył się tuż za
mną. Przytulił się do moich pleców, mocno otaczając mnie
ramionami. Leżeliśmy
tak, aż usnęliśmy.
Resztę
dni w Spale spędziliśmy na ciężkich treningach. Cały wolny czas
spędzałam z Paulem i resztą przyjaciół. Zbyszek Bartman chyba
zrozumiał, że między nami nic nie będzie, bo nie nachodził mnie
więcej. Oczywiście rozmawialiśmy, próbowaliśmy udawać, że nic
się nie stało. Paul przestał być zazdrosny o atakującego. We
wtorek ruszyliśmy w kierunku Rzeszowa. Po 4 godzinach dojechaliśmy
do stolicy Podkarpacia. Wysiedliśmy pod halą, pożegnaliśmy się z
siatkarzami i pojechałam z Paulem do domu. Rozstaliśmy się pod
blokiem. Weszłam do mieszkania i od razu rzuciłam się na łóżko.
_____________________________________________________
Komentujcie :)
Posłuchajcie http://www.youtube.com/watch?v=5NV6Rdv1a3I
_____________________________________________________
Komentujcie :)
Posłuchajcie http://www.youtube.com/watch?v=5NV6Rdv1a3I
Świetne *.*
OdpowiedzUsuńDobrze, że uspokoiło się ze Zbyszkiem, ale niedługo pewnie znowu z czymś wyskoczy.
zapraszam do siebie: moze-jeszcze-bedzie-dobrze.blogspot.com