X
Wybiegłam
z domu połykając łzy. Nie mogłam w to uwierzyć.
-
Ola zaczekaj! - krzyknął Paul doganiając mnie.
Chwycił
mnie za ramiona i obrócił ku sobie.
-
Nigdzie nie pójdziesz. Wracaj do środka. Obiecuję, że z samego
rana pojedziemy do Rzeszowa do szpitala – powiedział siatkarz.
-
Ty niczego nie rozumiesz. Tam leży mój tata ! - krzyknęłam mu w
twarz. - Mogę się założyć, że gdyby twój ojciec był w
szpitalu od razu byś pojechał do niego, nie zważając na głupi
deszcz.
Paul
nic nie odpowiedział.
-
Puść mnie ! - krzyknęłam bijąc go pięściami w pierś.
Lotman
nic sobie z tego nie robił. Przytulił mnie mocno i pocałował w
głowę.
-
Cii – szepnął mi do ucha.
Rozpłakałam
się na dobre. Przyjmujący objął mnie ramieniem i wróciliśmy do
domu.
Byłam
zmęczona i przestraszona. Zachwiałam się na nogach. Amerykanin z
łatwością wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Okrył
mnie szczelnie kołdrą i pocałował na dobranoc. Już wychodził
gdy wyszeptałam:
-
Zostań ze mną.
Paul
położył się obok mnie i chwycił moją rękę. Przysunęłam się
do niego i usnęłam.
-
Paul wstawaj. - powiedziałam lekko potrząsając siatkarzem. -
Musimy już jechać.
Lotman
wyskoczył z łóżka. Po piętnastu minutach byliśmy gotowi do
wyjścia. Pożegnaliśmy się z Łukaszem i Karoliną, którzy
zostali, aby zająć się domem i stadniną. Ruszyliśmy w kierunku
Rzeszowa. Przez całą drogę milczeliśmy. Po chwili wykrzyknęłam:
-
Dzisiaj jest mecz! Kompletnie o tym zapomniałam.
-
Spokojnie. - powiedział przyjmujący. - Mecz zaczyna się o 18:00.
Do
szpitala dotarliśmy na 13:00. Jak podejrzewał to sanitariusz z
karetki, ojciec miał udar mózgu. Lekarze stwierdzili, że tacie nic
nie będzie. Gdy się obudzi zrobią mu jeszcze kilka badań. Będzie
musiał zostać parę dni na obserwację. Oczywiście teraz będzie
musiał o siebie dbać, mniej się przemęczać. Pożegnałam się z
mamą i ucałowałam tatę. Razem z Paulem na Podpromie dotarliśmy
na czas. Zaczął się mecz. Rzeszowianie bez trudu pokonali Olsztyn
3:0. MVP meczu został Wojtek Grzyb. Po meczu pojechaliśmy z
powrotem do szpitala. Paul odwiózł mamę do mojego mieszkania. Po
30 minutach był z powrotem.
-
Nie potrzebnie przyjechałeś. - powiedziałam. - Musisz odpocząć.
-
Nie zostawię cię samej. - odpowiedział siatkarz siadając obok
mnie.
Była
23:00. Lotman spał z głową ułożoną na moich kolanach.
Pogłaskałam go delikatnie po policzku. Tyle dla mnie zrobił. Nie
wiem jak się mu odwdzięczę. Oczy same się mi zamykały, ale
wiedziałam, że nie mogę usnąć. Muszę być przy tacie.
Minął
tydzień. Z domu wychodziłam rano, szłam na trening na Podpromie,
później do szpitala. Nawet nie miałam czasu, aby podziękować
Paulowi za to, że ze mną był w tych trudnych chwilach. W końcu
tata został wypisany ze szpitala. Mogłam się porządnie wyspać.
Była niedziela. Obudziłam się o 13:00. Zjadłam śniadanie,
ubrałam się i poszłam do Lotmana.
-
Cześć. - powiedziałam, gdy przyjmujący otworzył mi drzwi. - Mogę
wejść?
-
Jasne. - odpowiedział wpuszczając mnie do środka. - Napijesz się
czegoś ?
-
Tak. Może być herbata.
Paul
postawił na stole dwa kubki napoju. Usiadł naprzeciw mnie i
spojrzał na mnie pytająco.
-
Przyszłam do ciebie przede wszystkim podziękować za to, że
pomogłeś mi w ostatnich tygodniach. Był to dla mnie trudny okres.
Od razu przepraszam za wszystko to co zrobiłam lub powiedziałam.
Działałam pod wpływem emocji, nie myślałam trzeźwo.
-
Nie ma sprawy. Każdy na moim miejscu zachowałby się tak samo –
powiedział Lotman. - A co u twojego taty ? - zapytał po chwili.
-
U niego wszystko w porządku. On i mama również są ci wdzięczni.
Tata powiedział, żebyś wpadał do nich kiedy tylko zechcesz. Jest
twoim dłużnikiem. - odrzekłam.
Rozmawialiśmy
jeszcze przez godzinę.
-
Będę lecieć. - powiedziałam kierując się ku drzwiom. - Jeszcze
raz za wszystko dziękuję.
-
Drobiazg. - odparł Paul uśmiechając się.
Już
byłam na klatce schodowej, gdy się odwróciłam i pocałowałam
siatkarza w usta. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Szybko od niego
odskoczyłam. Popatrzyłam na zdezorientowanego przyjmującego. Na
policzki wypełzały mi rumieńce.
-
Przepraszam, nie powinnam.
Wybiegłam
przed blok, zanim Paul zdążył cokolwiek odpowiedzieć . Pobiegłam
prosto przed siebie. Było mi okropnie wstyd. Lotman traktował mnie
jako zwykłą koleżankę, a ja wyskakuje z czymś takim. Boże, co
on musiał sobie o mnie pomyśleć ! Zmęczona usiadłam na ławce.
Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Może wrócić i przeprosić
siatkarza? Nie, to nie wchodziło w grę. Nie teraz. Zadzwoniłam do
przyjaciółki. Umówiłyśmy się w kinie o 16:00. Zatelefonowałam
także do Piotrka i Grześka. Chłopaki ochoczo przystanęli na
propozycję spotkania. Po skończonym filmie poszliśmy na kawę do
pobliskiej kawiarni.
-
Muszę wam o czymś powiedzieć. - powiedziałam nagle.
Zaczęłam
opowiadać o wyjeździe do rodziców, o chorobie taty. Przyznałam
się także do tego, co zrobiłam trzy godziny temu.
-
Pocałowałaś Paula !? - krzyknęła na cały głos Klaudia.
-
Ciszej! Tak, pocałowałam go.
Piotrek
zagwizdał. - Wiedziałem, że jego ciągnie do Ciebie, ale że
Ciebie do niego?
-
Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ok? Po prostu byłam mu wdzięczna.
To mój przyjaciel.
-
Ja też jestem twoim przyjacielem, a nie całujesz mnie przy byle
okazji – udawał obrażonego Grzesiek.
Czułam
się lepiej po rozmowie z przyjaciółmi. Bałam się spotkania z
Paulem. Od tamtego tygodnia nie jeździłam z nim na treningi,
ponieważ dostałam samochód taty, który po chorobie nie mógł
prowadzić. Miałam nadzieję, że nie spotkam Lotmana w poniedziałek
w hali. Nie chciałam, żeby ten jeden pocałunek zepsuł naszą
przyjaźń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz