sobota, 18 maja 2013

X


X
Wybiegłam z domu połykając łzy. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Ola zaczekaj! - krzyknął Paul doganiając mnie.
Chwycił mnie za ramiona i obrócił ku sobie.
- Nigdzie nie pójdziesz. Wracaj do środka. Obiecuję, że z samego rana pojedziemy do Rzeszowa do szpitala – powiedział siatkarz.
- Ty niczego nie rozumiesz. Tam leży mój tata ! - krzyknęłam mu w twarz. - Mogę się założyć, że gdyby twój ojciec był w szpitalu od razu byś pojechał do niego, nie zważając na głupi deszcz.
Paul nic nie odpowiedział.
- Puść mnie ! - krzyknęłam bijąc go pięściami w pierś.
Lotman nic sobie z tego nie robił. Przytulił mnie mocno i pocałował w głowę.
- Cii – szepnął mi do ucha.
Rozpłakałam się na dobre. Przyjmujący objął mnie ramieniem i wróciliśmy do domu.
Byłam zmęczona i przestraszona. Zachwiałam się na nogach. Amerykanin z łatwością wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Okrył mnie szczelnie kołdrą i pocałował na dobranoc. Już wychodził gdy wyszeptałam:
- Zostań ze mną.
Paul położył się obok mnie i chwycił moją rękę. Przysunęłam się do niego i usnęłam.


- Paul wstawaj. - powiedziałam lekko potrząsając siatkarzem. - Musimy już jechać.
Lotman wyskoczył z łóżka. Po piętnastu minutach byliśmy gotowi do wyjścia. Pożegnaliśmy się z Łukaszem i Karoliną, którzy zostali, aby zająć się domem i stadniną. Ruszyliśmy w kierunku Rzeszowa. Przez całą drogę milczeliśmy. Po chwili wykrzyknęłam:
- Dzisiaj jest mecz! Kompletnie o tym zapomniałam.
- Spokojnie. - powiedział przyjmujący. - Mecz zaczyna się o 18:00.
Do szpitala dotarliśmy na 13:00. Jak podejrzewał to sanitariusz z karetki, ojciec miał udar mózgu. Lekarze stwierdzili, że tacie nic nie będzie. Gdy się obudzi zrobią mu jeszcze kilka badań. Będzie musiał zostać parę dni na obserwację. Oczywiście teraz będzie musiał o siebie dbać, mniej się przemęczać. Pożegnałam się z mamą i ucałowałam tatę. Razem z Paulem na Podpromie dotarliśmy na czas. Zaczął się mecz. Rzeszowianie bez trudu pokonali Olsztyn 3:0. MVP meczu został Wojtek Grzyb. Po meczu pojechaliśmy z powrotem do szpitala. Paul odwiózł mamę do mojego mieszkania. Po 30 minutach był z powrotem.
- Nie potrzebnie przyjechałeś. - powiedziałam. - Musisz odpocząć.
- Nie zostawię cię samej. - odpowiedział siatkarz siadając obok mnie.
Była 23:00. Lotman spał z głową ułożoną na moich kolanach. Pogłaskałam go delikatnie po policzku. Tyle dla mnie zrobił. Nie wiem jak się mu odwdzięczę. Oczy same się mi zamykały, ale wiedziałam, że nie mogę usnąć. Muszę być przy tacie.

Minął tydzień. Z domu wychodziłam rano, szłam na trening na Podpromie, później do szpitala. Nawet nie miałam czasu, aby podziękować Paulowi za to, że ze mną był w tych trudnych chwilach. W końcu tata został wypisany ze szpitala. Mogłam się porządnie wyspać. Była niedziela. Obudziłam się o 13:00. Zjadłam śniadanie, ubrałam się i poszłam do Lotmana.
- Cześć. - powiedziałam, gdy przyjmujący otworzył mi drzwi. - Mogę wejść?
- Jasne. - odpowiedział wpuszczając mnie do środka. - Napijesz się czegoś ?
- Tak. Może być herbata.
Paul postawił na stole dwa kubki napoju. Usiadł naprzeciw mnie i spojrzał na mnie pytająco.
- Przyszłam do ciebie przede wszystkim podziękować za to, że pomogłeś mi w ostatnich tygodniach. Był to dla mnie trudny okres. Od razu przepraszam za wszystko to co zrobiłam lub powiedziałam. Działałam pod wpływem emocji, nie myślałam trzeźwo.
- Nie ma sprawy. Każdy na moim miejscu zachowałby się tak samo – powiedział Lotman. - A co u twojego taty ? - zapytał po chwili.
- U niego wszystko w porządku. On i mama również są ci wdzięczni. Tata powiedział, żebyś wpadał do nich kiedy tylko zechcesz. Jest twoim dłużnikiem. - odrzekłam.
Rozmawialiśmy jeszcze przez godzinę.
- Będę lecieć. - powiedziałam kierując się ku drzwiom. - Jeszcze raz za wszystko dziękuję.
- Drobiazg. - odparł Paul uśmiechając się.
Już byłam na klatce schodowej, gdy się odwróciłam i pocałowałam siatkarza w usta. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Szybko od niego odskoczyłam. Popatrzyłam na zdezorientowanego przyjmującego. Na policzki wypełzały mi rumieńce.
- Przepraszam, nie powinnam.
Wybiegłam przed blok, zanim Paul zdążył cokolwiek odpowiedzieć . Pobiegłam prosto przed siebie. Było mi okropnie wstyd. Lotman traktował mnie jako zwykłą koleżankę, a ja wyskakuje z czymś takim. Boże, co on musiał sobie o mnie pomyśleć ! Zmęczona usiadłam na ławce. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Może wrócić i przeprosić siatkarza? Nie, to nie wchodziło w grę. Nie teraz. Zadzwoniłam do przyjaciółki. Umówiłyśmy się w kinie o 16:00. Zatelefonowałam także do Piotrka i Grześka. Chłopaki ochoczo przystanęli na propozycję spotkania. Po skończonym filmie poszliśmy na kawę do pobliskiej kawiarni.
- Muszę wam o czymś powiedzieć. - powiedziałam nagle.
Zaczęłam opowiadać o wyjeździe do rodziców, o chorobie taty. Przyznałam się także do tego, co zrobiłam trzy godziny temu.
- Pocałowałaś Paula !? - krzyknęła na cały głos Klaudia.
- Ciszej! Tak, pocałowałam go.
Piotrek zagwizdał. - Wiedziałem, że jego ciągnie do Ciebie, ale że Ciebie do niego?
- Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ok? Po prostu byłam mu wdzięczna. To mój przyjaciel.
- Ja też jestem twoim przyjacielem, a nie całujesz mnie przy byle okazji – udawał obrażonego Grzesiek.
Czułam się lepiej po rozmowie z przyjaciółmi. Bałam się spotkania z Paulem. Od tamtego tygodnia nie jeździłam z nim na treningi, ponieważ dostałam samochód taty, który po chorobie nie mógł prowadzić. Miałam nadzieję, że nie spotkam Lotmana w poniedziałek w hali. Nie chciałam, żeby ten jeden pocałunek zepsuł naszą przyjaźń. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz