V
Wstałam
o 7:00 i podeszłam do okna. Pogoda była ładna, świeciło słońce.
Wyszłam z pokoju i poszłam w kierunku kuchni. Chciałam zrobić coś
pysznego na śniadanie. Z moim talentem kulinarnym ograniczało się
to do jajecznicy na mleku. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne
składniki i zaczęłam gotować. Zamierzałam dzisiaj po treningu
zabrać się za malowanie ścian w moim mieszkaniu. Zastanawiałam
się nad wyborem farby, gdy usłyszałam wstającego z kanapy Paula.
-
Dzień dobry śpiochu. Chcesz kawy? - zapytałam.
-
Dzień dobry. Poproszę. - odpowiedział Amerykanin przecierając
zaspane oczy.
Zaśmiałam
się i wróciłam do gotowania. Zadzwonił mój telefon. Szybko
wyciągnęłam go z torby i odebrałam.
-
Słucham.
-
Ola na miłość boską, gdzie byłaś ? Mogłaś mnie uprzedzić, że
nie wrócisz na noc. - zawołał zdenerwowany brat.
-
Przepraszam, zapomniałam zadzwonić. Rozpadał się deszcz, było
ciemno więc zostałam u kolegi na noc. Nie gniewaj się. - odparłam.
-
Na przyszłość pamiętaj, żeby mnie poinformować.
-
Oczywiście. Do zobaczenia – rzuciłam i przerwałam połączenie.
Wróciłam
do kuchni. Jajecznica była już nałożona na talerze. Przy stole
siedział Lotman, czekając na mnie. Usiadłam naprzeciw siatkarza i
zaczęliśmy jeść.
-
Co masz dzisiaj w planach? - zapytał mnie.
-
Myślałam, żeby wziąć się za malowanie ścian w mieszkaniu. -
odrzekłam.
-
No to ci pomogę. - zaproponował Paul.
Zaczęliśmy
dyskutować jaki kolor będzie odpowiedni do salonu, a jaki do
sypialni. Po skończonym śniadaniu umyliśmy naczynia.
-
Przed treningiem wstąpimy do mnie ok? Muszę się przebrać.
-
Zgoda – odparł przyjmujący.
Godzinę
później dotarliśmy do mieszkania. Łukasza nie było w domu, był
w pracy.
-
Rozgość się. - rzuciłam do siatkarza.
Paul
ruszył za mną do mojego pokoju. Usiadł na łóżku i rozglądał
się po sypialni. Wyciągnęłam ubrania z szafy i poszłam do
łazienki. Założyłam kremowe rurki, białą luźną koszulkę,
białe trampki i kurtkę dżinsową z podwiniętymi rękawami.
Zrobiłam delikatny makijaż, rozczesałam włosy i wyszłam. Paul
stał przed komodą oglądając wiszące na ścianie zdjęcia.
Przepakowałam swoje rzeczy do brązowej torby. 30 minut później
weszliśmy do hali. Pożegnałam się z Lotmanem, który popędził
do szatni. Ja zaś poszłam do pokoju Marcina. Mężczyzny nie było
w pokoju. Poszłam do siebie. Przy biurku siedział Piotrek.
-
Cześć – odparł.
-
Hej. Nie powinieneś być na treningu? -zapytałam.
-
Powinienem. Chciałem się przywitać. Co robisz dzisiaj wieczorem?
Może wyskoczylibyśmy z Grześkiem do kina?
-
Przykro mi, ale dzisiaj mam zamiar zabrać się za malowanie
mieszkania. - powiedziałam.
Może
innym razem – dodałam.
-
No to zamiast pójść do kina, pomożemy ci w remoncie. Co ty na to?
- zapytał rozradowany siatkarz.
-
Każda para rąk się przyda – odparłam.
-
No to jesteśmy umówieni. - rzucił Piotrek wychodząc z pokoju.
Po
wyczerpującym treningu zrobiliśmy sobie chwilę przerwy. Usiadłem
z Krzyśkiem i Maćkiem i rozmawialiśmy na temat nadchodzącego
pierwszego meczu w sezonie. Zobaczyłem wchodzącą na salę Olę.
Pomachała do mnie. Już miałem do niej podejść, gdy podbiegł
Zbyszek, chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę trybun.
Patrzyłem jak rozmawiają. Co chwilę wybuchali gromkim śmiechem.
Gotowało się we mnie. Miałem ochotę podejść i przyłożyć
Zbyszkowi za to, że podrywa Olę. W końcu wstali i przytulili się
na pożegnanie. Atakujący podbiegł do Jochena i Rafała. Dziewczyna
podeszła do Piotrka i Grześka. Spojrzałem na Krzyśka, który
bacznie się mi przyglądał.
-
Nie odzywaj się – powiedziałem. Zły na wszystko położyłem się
na podłodze i wpatrywałem w sufit. Po paru minutach na parkiet
wszedł trener i zarządził dalszy trening. Nie szło mi już tak
dobrze jak przedtem. Zauważył to trener i wezwał mnie do siebie.
-
Co się dzieje Paul ? Masz jakieś kłopoty? - zapytał wyraźnie
zatroskany Kowal.
-
Nie, nic mi nie jest. To wina zmęczenia. - odrzekłem i wróciłem
do gry.
Po
30 minutach trener zakończył trening. Poszedłem pod prysznic,
zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z szatni. Przed wyjściem stała
Ola i rozmawiała przez telefon. Zobaczyła mnie i się rozłączyła.
Obdarzyła mnie jednym z swoich promiennych uśmiechów. Od razu
poprawił mi się humor.
Po godzinie przyjechaliśmy z Paulem pod blok. Wzięliśmy z bagażnika farby, pędzle, wałki i ruszyliśmy do mojego mieszkania. Lotman poszedł do siebie i przyniósł mnóstwo starych gazet, które rozłożyliśmy na podłodze. Wtem zadzwonił dzwonek. Przyjmujący otworzył drzwi. Do środka weszli roześmiani środkowi z przyborami do malowania. Zaczęliśmy malować. Szło nam całkiem dobrze. Włączyliśmy muzykę. Bawiliśmy się jak małe dzieci. Przez przypadek pomalowałam Paulowi rękę.
-
O nie. Już nie żyjesz. - powiedział siatkarz goniąc mnie.
Zamknęłam
się z piskiem w łazience czekając aż Lotman odejdzie od drzwi.
Grzesiek i Piotrek od razu zaczęli się wygłupiać. Powoli
otworzyłam drzwi od łazienki. Do środka wtoczyli się siatkarze z
farbą na pędzlach. Zaczęliśmy bitwę. Po chwili wyszliśmy i
rzuciliśmy się na kanapę. Byłam cała pomalowana. Chłopaki też
nie wyglądali lepiej. Po dwóch godzinach skończyliśmy. Umyliśmy
się i poszliśmy do mieszkania Paula. Zamówiliśmy pizzę i
włączyliśmy płytę z horrorem. Siedziałam pomiędzy Paulem a
Grześkiem. Co chwilę tuliłam się przerażona do siatkarzy, którzy
wybuchali śmiechem na moje reakcje. Chłopaki obiecali, że pomogą
mi jutro w przewożeniu mebel. Do domu przywiózł mnie Piotrek. Było
przed 23:00. Pożegnałam się z Pitem i pobiegłam do środka.
czekam na kolejny rozdział :) i zapraszam do mnie: http://sztuka-zycia-to.blogspot.com/ . Pozdrawiam ;))
OdpowiedzUsuńObiecuję, że zajrzę. Dziękuję i również pozdrawiam :D
Usuń