niedziela, 26 maja 2013

XIV

XIV
Rano zadzwoniłam do Klaudii i opowiedziałam jej z szczegółami wczorajszy wieczór.
- O kurde. Kurde, kurde, kurde. Znowu całowałaś się z Paulem? I to tak naprawdę ?
- Tak ! - wykrzyknęłam zadowolona. - A co z tobą i Grześkiem?
- On jest taki słodki. Byłam wczoraj z nim na imprezie u jego kolegi. Był też Piotrek z Adą. Mówię ci świetnie się bawiłam, ale na pewno nie tak dobrze jak ty. Ale poczekaj, na nas tez przyjdzie czas. Mam nadzieję, że już niedługo.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z przyjaciółką i się rozłączyłam. Zastanawiałam się, jak się mam zachować w stosunku do Paula. Może tak, jakby nic się nie stało? Ale się stało. I na pewno nie będzie tak jak dawniej. Teraz cały czas będę miała przed oczami ten namiętny pocałunek, Jego wargi błądzące po mojej szyi. Szybko ubrałam się w dżinsy, miętową koszulkę i białe trampki. Włosy rozczesałam i związałam w luźny warkocz. Założyłam jeszcze kurtkę i torbę. Do ręki chwyciłam książkę, ponieważ musiałam dzisiaj jechać autobusem na halę, a nie chciałam się nudzić w czasie jazdy. Po skończonym treningu muszę pojechać pod restaurację odebrać samochód, jeżeli jeszcze tam stoi. Po 30 minutach dotarłam na Podpromie. Przy wejściu natknęłam się na Piotrka. Przytuliłam mocno siatkarza.
- Dlaczego znikłaś z imprezy Jochena bez pożegnania ? - zapytał siatkarz.
- Bolała mnie głowa.
- Ale mam nadzieję, że nie prowadziłaś po pijaku ? - ponownie zapytał środkowy głośno się śmiejąc.
- Nie, pojechałam taksówką.
- Zauważyłem też, że Paul się zmył. Czy to było zaplanowane ? Przyznaj się. Gdzie pojechaliście ?
- Oj Piotrek jesteś bardzo spostrzegawczy. - powiedziałam szturchając siatkarza w ramię. Oczywiście na samo wspomnienie o Paulu zarumieniłam się aż po uszy. Nowakowski nic nie odpowiedział, tylko zaczął się jeszcze głośniej śmiać.
- Ktoś się zakochał ! - krzyknął głośno środkowy.
- Chodź, spóźnimy się. - powiedziałam ciągnąc Piotrka za rękę i wprowadzając go do środka. Pognałam szybko do siebie. Przywitałam się z Tomkiem i Andrzejem. Po chwili trener Kowal zawołał nas wszystkich na parkiet. Poszliśmy więc w wskazane miejsce. Siatkarze jeszcze nie zaczęli treningu. Siedzieli na parkiecie w grupkach rozciągając się powoli.
- Chłopaki, chodźcie tu do nas. - zawołał trener. Chwilę później staliśmy wszyscy w półokręgu. Spojrzałam szybko na Paula. Pochwycił moje spojrzenie i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Również się uśmiechnęłam i skierowałam wzrok na Kowala.
- Przez najbliższe dwa tygodnie nie gramy żadnego meczu. Wspólnie z Tomkiem zdecydowaliśmy, że jutro wyjeżdżamy do Spały na tydzień.
Siatkarze się ożywili. Pewnie mieli dobre wspomnienia z tym ośrodkiem. Szczególnie cieszył się Krzysiek. Spojrzałam zdziwiona na Igłę. Ten uśmiechnął się szeroko i puścił mi oczko.
- Jutro wszyscy macie się zjawić przed halą o piątej rano. - kontynuował trener. - Wiem, że to wcześnie, ale musimy się poświęcić. Liczę, że pobyt w Spale pozwoli nam dobrze rozpocząć sezon. - A teraz zabieramy się do roboty. - krzyknął Andrzej Kowal podchodząc do statystyków.
Już wychodziłam z sali, gdy ktoś chwycił mnie delikatnie za ramię. Obezwładnił mnie dobrze znany mi zapach. Nie musiałam odwracać się, żeby wiedzieć, kto stoi za mną. Poczułam oddech Paula na mojej szyi.
- Spotkamy się później ? - zapytał cicho Lotman.
Pokiwałam głową i pośpiesznie ruszyłam do drzwi. Po czterech godzinach skończyłam uzupełniać kartoteki siatkarzy. Zrezygnowana opadłam na fotel i zamknęłam oczy. Marzyłam tylko o gorącej kąpieli. Usłyszałam dźwięk sygnalizujący nową wiadomość. Spojrzałam na telefon. Owa wiadomość była od Paula.
Czekam w samochodzie”
Chwyciłam kurtkę i torbę i otworzyłam drzwi z zamiarem opuszczenia pokoju. Wpadłam na Zbyszka, który stał z uniesioną ręką.
- O cześć. - powiedział siatkarz opuszczając rękę. - Miałem już pukać.
- Hej. - odpowiedziałam wychodząc z pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Klucz wsunęłam do torby.
- Pamiętasz co mi kiedyś obiecałaś ?
- Hmm, nie. Nie pamiętam. - odrzekłam zgodnie z prawdą.
- Mieliśmy pójść na kawę, jak ogarniesz mieszkanie.
Walnęłam się ręką w czoło.
- Gdzie ja mam głowę ! Bardzo chętnie się z tobą wybiorę, ale nie dzisiaj. Przepraszam, ale jestem wykończona, muszę się spakować przed wyjazdem.
Zbyszek miał zawiedzioną minę.
- Ale jak znajdziemy czas, możemy pójść na kawę w Spale. Co ty na to ? - zapytałam.
- Jestem za.
Pożegnałam się z atakującym i wybiegłam z hali. Odszukałam wzrokiem auto Paula i pobiegłam w kierunku czarnego mercedesa. Szybko weszłam do środka. Za kierownicą siedział uśmiechnięty Lotman. Pochyliłam się nad deską rozdzielczą i odszukałam usta Paula. Pocałowałam go bez pośpiechu. Dziś rano się ogolił, ale teraz początek zarostu drapał mnie w podbródek. Powoli odsunęłam się od siatkarza.
- Gdzie jedziemy? - zapytał, muskając wargami moje usta.
Przygryzłam lekko dolną wargę i oparłam się o fotel.
- Pod restaurację. Muszę zabrać stamtąd samochód.
Ruszyliśmy w wskazane miejsce. Przez drogę dużo rozmawialiśmy, lecz żadne z nas nie mówiło o łączących nas relacjach. Po godzinie byliśmy już pod blokiem.
- Może pójdziemy na spacer ? - zaproponował Lotman podbiegając pod mój pojazd.
- Ok. Chodźmy.
Założyłam jeszcze kurtkę i wzięłam telefon. Ruszyliśmy do pobliskiego parku. Paul chwycił mnie za rękę. Spojrzałam rozpromieniona na siatkarza. Po chwili usiedliśmy na ławce. Przyjmujący przywarł dłonią do mojej dłoni, tworząc z naszych rąk strzelistą
wieżę. Wsunął palce między moje palce i mocno je zacisnął.
- Zbielały ci kostki - powiedział, muskając je wargami. Mimowolnie zadrżałam na całym ciele. - I jest ci zimno – dodał.
- To nic takiego – odpowiedziałam.
- Chodźmy do mnie. - powiedział Paul ciągnąc mnie w kierunku bloku.

- Ostatnio jestem częściej u ciebie, niż u siebie w mieszkaniu. - odparłam rozbawiona i ruszyłam za siatkarzem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz