sobota, 11 maja 2013

V


V
Wstałam o 7:00 i podeszłam do okna. Pogoda była ładna, świeciło słońce. Wyszłam z pokoju i poszłam w kierunku kuchni. Chciałam zrobić coś pysznego na śniadanie. Z moim talentem kulinarnym ograniczało się to do jajecznicy na mleku. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne składniki i zaczęłam gotować. Zamierzałam dzisiaj po treningu zabrać się za malowanie ścian w moim mieszkaniu. Zastanawiałam się nad wyborem farby, gdy usłyszałam wstającego z kanapy Paula.
- Dzień dobry śpiochu. Chcesz kawy? - zapytałam.
- Dzień dobry. Poproszę. - odpowiedział Amerykanin przecierając zaspane oczy.
Zaśmiałam się i wróciłam do gotowania. Zadzwonił mój telefon. Szybko wyciągnęłam go z torby i odebrałam.
- Słucham.
- Ola na miłość boską, gdzie byłaś ? Mogłaś mnie uprzedzić, że nie wrócisz na noc. - zawołał zdenerwowany brat.
- Przepraszam, zapomniałam zadzwonić. Rozpadał się deszcz, było ciemno więc zostałam u kolegi na noc. Nie gniewaj się. - odparłam.
- Na przyszłość pamiętaj, żeby mnie poinformować.
- Oczywiście. Do zobaczenia – rzuciłam i przerwałam połączenie.
Wróciłam do kuchni. Jajecznica była już nałożona na talerze. Przy stole siedział Lotman, czekając na mnie. Usiadłam naprzeciw siatkarza i zaczęliśmy jeść.
- Co masz dzisiaj w planach? - zapytał mnie.
- Myślałam, żeby wziąć się za malowanie ścian w mieszkaniu. - odrzekłam.
- No to ci pomogę. - zaproponował Paul.
Zaczęliśmy dyskutować jaki kolor będzie odpowiedni do salonu, a jaki do sypialni. Po skończonym śniadaniu umyliśmy naczynia.
- Przed treningiem wstąpimy do mnie ok? Muszę się przebrać.
- Zgoda – odparł przyjmujący.
Godzinę później dotarliśmy do mieszkania. Łukasza nie było w domu, był w pracy.
- Rozgość się. - rzuciłam do siatkarza.
Paul ruszył za mną do mojego pokoju. Usiadł na łóżku i rozglądał się po sypialni. Wyciągnęłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Założyłam kremowe rurki, białą luźną koszulkę, białe trampki i kurtkę dżinsową z podwiniętymi rękawami. Zrobiłam delikatny makijaż, rozczesałam włosy i wyszłam. Paul stał przed komodą oglądając wiszące na ścianie zdjęcia. Przepakowałam swoje rzeczy do brązowej torby. 30 minut później weszliśmy do hali. Pożegnałam się z Lotmanem, który popędził do szatni. Ja zaś poszłam do pokoju Marcina. Mężczyzny nie było w pokoju. Poszłam do siebie. Przy biurku siedział Piotrek.
- Cześć – odparł.
- Hej. Nie powinieneś być na treningu? -zapytałam.
- Powinienem. Chciałem się przywitać. Co robisz dzisiaj wieczorem? Może wyskoczylibyśmy z Grześkiem do kina?
- Przykro mi, ale dzisiaj mam zamiar zabrać się za malowanie mieszkania. - powiedziałam.
Może innym razem – dodałam.
- No to zamiast pójść do kina, pomożemy ci w remoncie. Co ty na to? - zapytał rozradowany siatkarz.
- Każda para rąk się przyda – odparłam.
- No to jesteśmy umówieni. - rzucił Piotrek wychodząc z pokoju.




Po wyczerpującym treningu zrobiliśmy sobie chwilę przerwy. Usiadłem z Krzyśkiem i Maćkiem i rozmawialiśmy na temat nadchodzącego pierwszego meczu w sezonie. Zobaczyłem wchodzącą na salę Olę. Pomachała do mnie. Już miałem do niej podejść, gdy podbiegł Zbyszek, chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę trybun. Patrzyłem jak rozmawiają. Co chwilę wybuchali gromkim śmiechem. Gotowało się we mnie. Miałem ochotę podejść i przyłożyć Zbyszkowi za to, że podrywa Olę. W końcu wstali i przytulili się na pożegnanie. Atakujący podbiegł do Jochena i Rafała. Dziewczyna podeszła do Piotrka i Grześka. Spojrzałem na Krzyśka, który bacznie się mi przyglądał.
- Nie odzywaj się – powiedziałem. Zły na wszystko położyłem się na podłodze i wpatrywałem w sufit. Po paru minutach na parkiet wszedł trener i zarządził dalszy trening. Nie szło mi już tak dobrze jak przedtem. Zauważył to trener i wezwał mnie do siebie.
- Co się dzieje Paul ? Masz jakieś kłopoty? - zapytał wyraźnie zatroskany Kowal.
- Nie, nic mi nie jest. To wina zmęczenia. - odrzekłem i wróciłem do gry.
Po 30 minutach trener zakończył trening. Poszedłem pod prysznic, zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z szatni. Przed wyjściem stała Ola i rozmawiała przez telefon. Zobaczyła mnie i się rozłączyła. Obdarzyła mnie jednym z swoich promiennych uśmiechów. Od razu poprawił mi się humor.



Po godzinie przyjechaliśmy z Paulem pod blok. Wzięliśmy z bagażnika farby, pędzle, wałki i ruszyliśmy do mojego mieszkania. Lotman poszedł do siebie i przyniósł mnóstwo starych gazet, które rozłożyliśmy na podłodze. Wtem zadzwonił dzwonek. Przyjmujący otworzył drzwi. Do środka weszli roześmiani środkowi z przyborami do malowania. Zaczęliśmy malować. Szło nam całkiem dobrze. Włączyliśmy muzykę. Bawiliśmy się jak małe dzieci. Przez przypadek pomalowałam Paulowi rękę.
- O nie. Już nie żyjesz. - powiedział siatkarz goniąc mnie.
Zamknęłam się z piskiem w łazience czekając aż Lotman odejdzie od drzwi. Grzesiek i Piotrek od razu zaczęli się wygłupiać. Powoli otworzyłam drzwi od łazienki. Do środka wtoczyli się siatkarze z farbą na pędzlach. Zaczęliśmy bitwę. Po chwili wyszliśmy i rzuciliśmy się na kanapę. Byłam cała pomalowana. Chłopaki też nie wyglądali lepiej. Po dwóch godzinach skończyliśmy. Umyliśmy się i poszliśmy do mieszkania Paula. Zamówiliśmy pizzę i włączyliśmy płytę z horrorem. Siedziałam pomiędzy Paulem a Grześkiem. Co chwilę tuliłam się przerażona do siatkarzy, którzy wybuchali śmiechem na moje reakcje. Chłopaki obiecali, że pomogą mi jutro w przewożeniu mebel. Do domu przywiózł mnie Piotrek. Było przed 23:00. Pożegnałam się z Pitem i pobiegłam do środka.


2 komentarze:

  1. czekam na kolejny rozdział :) i zapraszam do mnie: http://sztuka-zycia-to.blogspot.com/ . Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że zajrzę. Dziękuję i również pozdrawiam :D

      Usuń