piątek, 31 maja 2013

XVII

XVII 
Dzisiejszy dzień był najgorszy. Jak na złość ciągle wpadałam na Zbyszka. Próbowałam udawać, że nic się nie stało, ale chyba za bardzo mi to nie wychodziło. Barman też za bardzo mi tego nie ułatwiał. Ciągle spoglądał w moja stronę. Po treningu przyszedł do mnie narzekając na ból w barku. Bez słowa zrobiłam swoje i wyszłam z pomieszczenia do masażu. Nadal czułam a sobie wzrok atakującego. Miałam tego wszystkiego dość. Paul zauważył, że coś mnie gnębi i tuż po treningu zapukał do drzwi mojego pokoju. Wpuściłam siatkarza do środka i usiadłam na łóżku. Lotman przysiadł koło mnie. Obrócił moją twarz w swoją stronę i delikatnie pogłaskał mnie po policzku.
- Co się stało ? - zapytał. - Od rana jesteś w złym humorze.
Nie za bardzo chciałam opowiadać siatkarzowi o całej sytuacji, bo wiem, że by się wściekał. Jednak mimo obaw wyrzuciłam wszystko z siebie. Popatrzyłam na przyjmującego. Miał on zaciśnięte usta i nieobecny wzrok.
- Paul, błagam cię, powiedz coś – powiedziałam zmuszając go, żeby na mnie popatrzył.
- Zabiję go ! - krzyknął Amerykanin, gwałtownie zrywając się na równe nogi. - Dobrze wie, że jesteśmy razem, a tu wyskakuje z czymś takim.
- Uspokój się – powiedziałam, podchodząc do siatkarza. - Proszę cię, uspokój się. Nic się nie stało.
- Jak to nic się nie stało ? Uważasz, że to, że facet cię kocha to nic takiego ?
- Jedyna osoba, z której uczuciami się liczę jest tutaj. - powiedziałam, chwytając twarz Amerykanina w dłonie. - Paul, kocham ciebie, nie Zbyszka.
Lotman długo wpatrywał się we mnie, aż w końcu wpił się w moje usta. Chwyciłam go za kołnierzyk, przyciągając do siebie. Po chwili oderwaliśmy się. Wtuliłam się w ramiona Paula.
- Przepraszam, że krzyczałem. - powiedział przyjmujący. - Po prostu, od teraz, jak tylko zobaczę Zbyszka, będę myślał o tym, że on cię kocha, że nie spocznie dopóki nie będziesz Jego.
- Obiecaj mi, że nic nie zrobisz. Po prostu zachowujmy się tak, jakby nic się nie stało. Dobrze wiesz, że między mną a Bartmanem niczego nie ma. Nie jestem nawet pewna, czy nadal jestem w stanie uważać go za przyjaciela. - odparłam. - To nic, chodź na obiad, jestem potwornie głodna.
Poszliśmy do stołówki. Przy ogromnym stole siedzieli już wszyscy siatkarze, włącznie z Zbyszkiem. Poczułam jak Paul cały drży na widok atakującego. Uścisnęłam mocno dłoń Lotmana i poprowadziłam do wolnych miejsc. Usiedliśmy obok Piotrka i Rafała. Chłopaki oczywiście wygłupiali się, ale mi nie było do śmiechu. Próbowałam jakoś zagadać Paula, żeby przestał wpatrywać się w Bartmana, ale nic nie było w stanie odwrócić jego uwagi od atakującego. Po skończonym posiłku poszliśmy z Lotmanem do mojego pokoju. Paul usiadł na łóżku opierając się o ścianę i przymykając oczy. Usiadłam obok siatkarza i położyłam głowę na jego piersi. Chwyciłam jego dłoń i mocno uścisnęłam.
- Nie myśl już o tym – poprosiłam cicho.
Przyjmujący nic nie odpowiedział. Pocałował mnie w czubek głowy i mocniej uścisnął moją rękę. Trwaliśmy tak w ciszy przez kilka minut. Wsłuchiwałam się w miarowe bicie serca siatkarza. Potrzebowałam go w moim życiu teraz, jutro i pojutrze. Potrzebowałam tak, jak nikogo innego.
- Kocham cię, chcę żebyś wiedział o tym, zanim postanowisz rozprawić się ze Zbyszkiem. - powiedziałam, siadając prosto i wpatrując się w jego twarz. Paul otworzył oczy.
- Też cię kocham – wychrypiał. - Może masz rację, może przesadzam z tą całą nienawiścią.
Uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Przesunęłam mu dłonie po torsie, chwyciłam za koszulę i przyciągnęłam do siebie. Lotman łapczywie wpił się w moje usta. Trwaliśmy tak w pocałunku, dopóki nie zabrakło nam tchu. Położyliśmy się na łóżku, przytulając się do siebie. Przyjmujący pocałował mnie w czoło i szczelniej otoczył mnie swoimi, potężnymi ramionami. Nikt się teraz nie liczył. Najważniejszy był Paul. Leżeliśmy tak do wieczora rozmawiając, lub po prostu nic nie mówiąc. Prawie usypiałam. Siatkarz delikatnie ułożył mnie na poduszkach wstając z łóżka. Chwyciłam jego dłoń.
- Zostań. - wyszeptałam.
- Wiesz, że jak Andrzej się o tym dowie to będziemy mieć przechlapane.
- Proszę.
- Zaraz wracam, uprzedzę tylko Krzyśka. - powiedział Lotman wychodząc z pokoju. Po chwili wrócił i położył się tuż za mną. Przytulił się do moich pleców, mocno otaczając mnie ramionami. Leżeliśmy tak, aż usnęliśmy.


Resztę dni w Spale spędziliśmy na ciężkich treningach. Cały wolny czas spędzałam z Paulem i resztą przyjaciół. Zbyszek Bartman chyba zrozumiał, że między nami nic nie będzie, bo nie nachodził mnie więcej. Oczywiście rozmawialiśmy, próbowaliśmy udawać, że nic się nie stało. Paul przestał być zazdrosny o atakującego. We wtorek ruszyliśmy w kierunku Rzeszowa. Po 4 godzinach dojechaliśmy do stolicy Podkarpacia. Wysiedliśmy pod halą, pożegnaliśmy się z siatkarzami i pojechałam z Paulem do domu. Rozstaliśmy się pod blokiem. Weszłam do mieszkania i od razu rzuciłam się na łóżko. 
_____________________________________________________

Komentujcie :)  
Posłuchajcie  http://www.youtube.com/watch?v=5NV6Rdv1a3I

czwartek, 30 maja 2013

XVI

XVI

Obudziło mnie głośne łomotanie. Zwlokłam się z łóżka i otworzyłam drzwi. Do środka wpadł Paul i mocno wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek. Po chwili odsunęłam się od Lotmana.
- Co tak wcześnie ? - zapytałam, rzucając się na łóżko.
- Wcześnie? Jest już 10:00. - odparł przyjmujący, lądując obok mnie. - Nie mogłem się doczekać, aż cię zobaczę – wymruczał siatkarz do mojego ucha.
Zaśmiałam się głośno i przytuliłam do Paula.
- Minęło dziesięć godzin Paul.
- Krzysiek, ja, Grzesiek i Piotrek mamy zamiar pojechać na mecz Skry z Zaksą. Michał Winiarski ma nam załatwić bilety. Chcesz pojechać z nami ? - zapytał siatkarz.
- Co ? Jeszcze się pytasz ? Pewnie, że chcę.
Po chwili przypomniałam sobie o Zbyszku.
- A o której jest mecz ?
- O 20:00 . A co ? Masz jakieś plany ?- zapytał Paul, muskając ustami moją szyję.
- Obiecałam Zbyszkowi, że pójdziemy dzisiaj na kawę.
Paul zesztywniał. Chwyciłam Jego dłoń.
- To tylko przyjacielskie spotkanie. Wypijemy kawę, pogadamy, a później pojadę wami na mecz. Nie mów, że jesteś zazdrosny. - powiedziałam – Ufasz mi?
Lotman wpatrywał się w moje oczy. Oparł głowę o moje czoło.
- Tobie ufam, ale jemu nie.
Pocałowałam siatkarza delikatnie.
- Nie rozmawiajmy teraz o tym. - rzuciłam. - To co będziemy robić do południa ? - zapytałam, uśmiechając się.
- Będziemy się całować. - powiedział Lotman, przygważdżając mnie do łóżka. Siatkarz łapczywie wpił się w moje usta. Pocałunek był gorący, sprawił, że przebiegł mnie dreszcz rozkoszy. Ramiona Paula otoczyły mnie, przyciskając tak mocno, że chciałam się jedynie zapaść się w nich głębiej. Do środka wparował Krzysiek.
- Nie umiesz pukać ? - zawołał Paul, rzucając poduszką w libero.
Igła zaśmiał się, odrzucając jaśka.
- Przepraszam, przepraszam. - powiedział Ignaczak, podnosząc ręce do góry. - Wybieramy się na basen. Idziecie z nami?
Popatrzyłam na Paula.
- Idziemy. - powiedziałam stanowczo wstając z łóżka. - Dajcie mi dziesięć minut.
Chwyciłam strój kąpielowy, spodnie i obszerną koszulkę i poszłam do łazienki. Po chwili byłam gotowa. Związałam jeszcze włosy i wróciłam do chłopaków. Razem z Paulem i Krzyśkiem zeszliśmy na dół. Weszliśmy do dużej hali. Od razu uderzył mnie odór chloru. Przy ogromnym basenie stali już wszyscy siatkarze Resovii. Przywitaliśmy się z chłopakami i zdjęliśmy ubrania, zostając tylko w strojach kąpielowych. Paul chwycił mnie za rękę i powiedział na ucho:
- Może stąd pójdziemy? Nie mogę znieść tego, jak wszyscy się na ciebie gapią.
Zaśmiałam się cicho. Pocałowałam siatkarza i chwyciłam jego rękę.
- Skaczemy – zawołałam, biegnąc w kierunku basenu i ciągnąc przyjmującego.
Wskoczyliśmy do wody. Było cudownie. Siatkarze poszli w nasze ślady. Po chwili bawiliśmy się jak małe dzieci. Minęła 14:00. Wróciłam do pokoju i poszłam pod prysznic. Ubrałam dżinsowe rurki, luźną, kremową koszulkę i czarne trampki. Rozczesałam jeszcze wilgotne włosy i zrobiłam delikatny makijaż. O 15:00 założyłam kurtkę, wzięłam torbę i wyszłam z pokoju. Poczułam dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się gwałtownie i wpadłam prosto w objęcia Paula. Uśmiechnęłam się do niego. Przesunęłam mu dłonie po piersi, chwyciłam za kark i przyciągnęłam do siebie. Jego ramiona objęły mnie w talii, przytulając mocno, więc wtuliłam się jeszcze głębiej. Paul pocałował mnie łapczywie, aż nogi się pode mną ugięły. Po dłuższej chwili odsunęłam się od niego.
- Czym sobie na to zasłużyłam ? - zapytałam przyjmującego.
- To było po to, żebyś o mnie pamiętała.
Chwyciłam Paula za koszulę i przyciągnęłam do siebie.
- No nie wiem. Zbyszek jest niezwykle uroczym facetem. Masz konkurencję. - powiedziałam, uśmiechając się. Cmoknęłam szybko przyjmującego w policzek i pobiegłam do drzwi. Na dworze stał Zbyszek, zerkając na zegarek. Wyszłam z budynku i podeszłam do atakującego. Przytuliłam go i ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni. Weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dwie kawy. Rozmawialiśmy o wszystkim, i zarazem o niczym. Po chwili siatkarz zapytał mnie niespodziewanie:
- Ty i Paul to tak na serio ?
- Na serio ? Mam nadzieję, że tak. - odparłam, uśmiechając się.
- Nie będę cię oszukiwał Ola. Muszę przyznać, że podobasz mi się. Uwielbiam na ciebie patrzeć, uwielbiam twój śmiech.
- Zbyszek, ja.... - zaczęłam mówić, ale Bartman mi przerwał.
- Poczekaj. Podobasz mi się, ale rozumiem, że czujesz coś do Paula, a nie do mnie. A szkoda. - powiedział atakujący, spuszczając wzrok.
- Zbyszek proszę cię. Nie będziemy razem, przepraszam, ale po prostu jesteś dla mnie przyjacielem. Wiem, że nie to chciałeś usłyszeć, ale nic na to nie poradzę. - powiedziałam, wstając z krzesła. - Przepraszam, ale muszę już iść, umówiłam się z kimś.
- Z Paulem, tak ? - zapytał Zbyszek z ironią. - Co on ma czego ja nie mam? 
- Nie zaczynaj. Chcę, żebyśmy dalej się przyjaźniliśmy, ale ochłoń.
Pocałowałam siatkarza szybko w policzek i ruszyłam w kierunku ośrodka. Weszłam do pokoju i mocno trzasnęłam drzwiami. Byłam zła na Bartmana. Po prostu, denerwowało mnie to, z jaką kpiną wypowiadał się o Paulu. O 18:30 usłyszałam pukanie do drzwi. Do pokoju wpadli Grzesiek, Paul i Piotrek. Nowakowski rzucił się na łóżko, tuż obok mnie.
- Gotowa ? - zapytał Grzesiek.
- Tak, jedźmy. - powiedziałam.

Po dziesięciu minutach siedzieliśmy już w samochodzie, który wypożyczył Krzysiek. Siedziałam na tylnym siedzeniu z Paulem i Grześkiem. Oparłam głowę o szybę i przymknęłam oczy. Nie wiedziałam jak teraz zachowywać się w stosunku do Zbyszka. Po godzinie dojechaliśmy do Bełchatowa. Podeszliśmy pod halę. Krzysiek poinformował nas, że mamy wejść tylnym wejściem, tam będzie czekał na nas Winiarski. Udaliśmy się w wskazane miejsce. Weszliśmy do środka. W hali było strasznie głośno. Poszliśmy pod wskazane miejsce i usiedliśmy na trybunach. Muszę przyznać, że Michał załatwił nam doskonałe miejsca. Po 2,5 godzinnym pojedynku Skra pokonała zespół z Kędzierzyna 3:2. Gdy tylko bełchatowscy siatkarze rozdali masę autografów podeszli do nas i się przywitali. Chłopaków już znali, ja zaś byłam dla nich obcą osobą. Krzysiek szybko przedstawił mnie siatkarzom. Po chwili rozmawiałam z nimi, nie czując skrępowania. Na chwilę zapomniałam o sytuacji w kawiarni. Droga powrotna minęła bardzo szybko. Oczywiście rzeszowscy siatkarze nie szczędzili uwag o moim związku z Paulem. Jednak wiedziałam, że chłopaki cieszyli się z naszego szczęścia. Dotarliśmy do Spały. Było już dawno po 24:00. Do ośrodka wpuścił nas dozorca. Po cichu weszliśmy po schodach na piętro. Szybko pożegnałam się z siatkarzami, każdego po kolei całując w policzek i dziękując za wspaniały wieczór. Dopiero gdy znalazłam się w łóżku wróciło do mnie wydarzenie ze Zbyszkiem w roli głównej. W mojej głowie kłębiło się wiele pytań. Jak teraz będą wyglądały nasze relacje ? Czy mam powiedzieć o tym Paulowi ? Nie ułatwiało nam sprawy to, że pracujemy ze sobą. Zdecydowałam, że o to wszystko będę się martwiła jutro. 

poniedziałek, 27 maja 2013

XV

XV
Objawiałam się trochę tego wieczoru. Nie wszystko między nami było dopowiedziane. Zachowujemy się jak para, ale nią nie jesteśmy. Mimo tego, pozwoliłam Paulowi poprowadzić się do mieszkania siatkarza. Weszliśmy do środka. Za bardzo nie wiedziałam, co będziemy robić. Usiadłam na kanapie. Lotman usiadł tuż obok mnie. Nie mogłam oderwać wzroku od jego ust. Wstałam prędko i podeszłam do okna. Przyjmujący podążył za mną, chwycił mnie za ręce i przyparł do ściany. Przywarł do mnie ustami. Zetknęliśmy się także w kilku strategicznych częściach ciała. Uwolniłam ręce z jego uścisku i odsunęłam się od siatkarza.
- Czy to znaczy, że nie jesteśmy już dla siebie tylko przyjaciółmi ? - zapytałam, czując jak drżą mi usta.
Paul spojrzał na mnie. Oczy mu zabłysły, widziałam w nich pożądanie.
- Nie oszukujmy się Ola, pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie. - odparł, wpijając się w moje usta. Przesunęłam dłońmi po torsie Paula i mocno objęłam go za szyję. Złapał mnie za biodra i uniósł, a ja owinęłam go nogami w pasie. Lotman posadził mnie na parapecie. Błyskawicznie uniósł brzeg mojej bluzki i przygarnął mnie do siebie. Musnął lekko skórę na brzuchu. Oparł swoje czoło o moje czoło, próbując wyrównać oddech.
- Zostań ma noc. - powiedział siatkarz.
- Jeszcze nie..
- Nie musimy od razu, wiesz czego robić. Możemy spędzić noc w moim łóżku, z dzielącą nas taśmą „nie przekraczać”. - odrzekł Paul, patrząc mi głęboko w oczy.
- Pod jednym warunkiem. - powiedziałam, kładąc palec na jego wargach. - Pierwsza idę pod prysznic.
- Czy ja wiem ? - zastanawiał się siatkarz.
Szybko wydostałam się z objęć przyjmującego i pobiegłam do łazienki. Po paru minutach wyszłam ubrana w koszulkę Paula sięgającą mi do połowy ud. Lotman stanął niebezpiecznie blisko mnie. Popchnęłam go lekko.
- Idź się wykąp.
Siatkarz uśmiechnął się szeroko i zniknął za drzwiami łazienki. Poszłam do Jego sypialni i włączyła laptopa. Weszłam na pocztę i odpowiedziałam na parę wiadomości. Po chwili do pokoju wszedł przyjmujący. Wyłączyłam komputer. Paul położył się obok mnie na łóżku i przyciągnął do siebie. Czułam jego oddech na karku i ciepło jego skóry. Jego kolana idealnie dopasowały się do moich. Pocałował mnie delikatnie w ramię i mocno objął.
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była 03:45. Pod halą mieliśmy być o piątej, a ja nawet się nie spakowałam. Wyplątałam się z objęć Lotmana, próbując go nie zbudzić. Założyłam spodnie, buty i kurtkę. Zostałam w koszulce Paula, a swoją schowałam do torby. Zostawiłam jeszcze siatkarzowi wiadomość wyjaśniającą gdzie jestem. Po pięciu minutach znalazłam się u siebie. Wyciągnęłam z szafy torbę podróżną i zaczęłam pakować ubrania do środka. Przebrałam się w dżinsy, sportową bluzę i granatowe vansy. Włosy związałam w wysoki koński ogon. Lekko pomalowałam rzęsy i spakowałam przybory do kosmetyczki. Wzięłam jeszcze książki i laptopa. O 4:30 zamówiłam taksówkę. Pod halę dojechałam 5 minut przed czasem. Przytuliłam siatkarzy i kolegów ze sztabu i usiadłam na walizce. Po chwili przyjechał Paul. Przywitał się z wszystkimi i pocałował mnie lekko w policzek. Uśmiechnęłam się nieśmiało do siatkarza. Krzysiek patrzył na nas z uniesionymi brwiami.
- Wszyscy są ? - zapytał Andrzej, podchodząc bliżej. - Ok. Wsiadamy.
Weszliśmy do ogromnego autobusu. Usadowiłam się wygodnie w fotelu. Czekała nas pięciogodzinna podróż. Po chwili ruszyliśmy. Wyciągnęłam z torby mp3 i założyłam słuchawki. Oparłam czoło o szybę i usnęłam.
- Ola, obudź się. Jesteśmy na miejscu.
Ocknęłam się i wyjrzałam za okno. Rzeczywiście, musieliśmy być już w Spale. Staliśmy przed ogromnym ośrodkiem, który otoczony był wielkim parkiem. Obok mnie siedział uśmiechnięty od ucha do ucha Lotman. Szybko wysiedliśmy z autobusu i ruszyliśmy do środka. Weszliśmy i znaleźliśmy się w recepcji. Andrzej zaczął załatwiać wszystkie formalności. Po chwili recepcjonistka rozdała nam klucze. Okazało się, że będę mieszkać na tym samym piętrze co Piotrek, Grzesiek, Krzysiek i Paul. Reszta siatkarzy i sztabu pokoje mieli piętro wyżej. Zanieśliśmy bagaże do pokoi i zeszliśmy do stołówki na śniadanie. Usiadłam z siatkarzami przy dużym, okrągłym stole. Po zjedzonym posiłku poszliśmy na trening. Dzisiaj mieliśmy zajęcia tylko na siłowni. Chłopaki podnosili ciężary, a ja w tym czasie uzupełniałam papiery. Po kilku godzinach trener powiedział:
- Na dzisiaj tyle. Możecie iść na obiad. Jutro macie wolne. Muszę pojechać do Łodzi załatwić pewne sprawy.
Pożegnaliśmy się z trenerem i poszliśmy do swoich pokoi. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam ciuchy. Gdy zeszłam na dół wszyscy siatkarze siedzieli przy tym samym stole, co rano. Wcisnęłam się w lukę pomiędzy Maćkiem a Zbyszkiem.
- To u kogo robimy imprezkę? - zapytał Grzesiek.
- Impreza ? - zapytałam zdziwiona. Jak oni chcieli zrobić imprezę, żeby trener się nie dowiedział ?
- Yhm. - pokiwał głową Igła. - Impreza. Może u Ciebie ?
- Wykluczone. Mam za mały pokój – próbowałam jakoś się wymigać.
- Ok. To u mnie i u Paula. O 19:00.
Zjedliśmy obiad. Każdy z nas ruszył w swoją stronę. Chłopaki poszli odpocząć po treningu, a ja założyłam słuchawki na uszy i poszłam pobiegać po parku. Do ośrodka wróciłam o 18:00. Wzięłam szybki prysznic. Założyłam na siebie czarne rurki, różową koszulę, którą włożyłam w spodnie i białe trampki. Rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. O godzinie 19:00 ruszyłam w kierunku pokoju Krzyśka i Paula. Weszłam do środka. Chłopaki przesunęli łóżka pod samą ścianę zostawiając dużo miejsca na środku pokoju. Stół uginał się od chipsów, piwa i słonych przekąsek. W rogu pokoju stał mały stolik, na którym leżał laptop podłączony do dużych głośników. Na szczęście na naszym piętrze nikt nie mieszkał, mogliśmy bez problemu puszczać muzykę. Dopiero co weszłam, a już za ręce chwycił mnie Piotrek ciągnąc na sam środek. Zaczęliśmy tańczyć. Inni siatkarze wzięli z nas przykład i również zaczęli się bawić. Po paru kawałkach usiadłam zmęczona na łóżku. Obok mnie przysiadł Paul, wręczając mi butelkę piwa.
- Jak się bawisz ? -zapytał. Czułam Jego spojrzenie na moich ustach.
- Próbujesz mnie opić ? - zapytałam, podnosząc ku górze butelkę z alkoholem.
- Kto wie. - odpowiedział i stuknął swoją butelką o moją.
Upiłam trochę piwa.
- Zatańczymy ?
Spojrzałam na Paula. Nadal uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Dobra. - powiedziałam, odkładając piwo. Ciągnąc Amerykanina, ruszyłam na środek pokoju. Oplotłam ręce wokół Jego szyi i spojrzałam siatkarzowi w oczy. Przyjmujący wpił się w moje usta.
- Uuu – siatkarze darli się w niebo głosy.
Speszona odsunęłam usta od warg Lotmana i rozejrzałam się po przyjaciołach. Chłopaki zaczęli klaskać i gratulować mi i Paulowi. Tylko Zbyszek stał na uboczu i nic nie mówił. Do końca imprezy Paul nie odstępował mnie na krok. Ciągle mnie przytulał, na zamianę całując. Byłam taka szczęśliwa. Około 24:00 pożegnałam się z siatkarzami, każdego z osobna przytulając. Podeszłam do Zbyszka i go objęłam.
- Jutro o 15:00 przy wejściu. Idziemy na tą obiecaną kawę. - powiedziałam atakującemu na ucho.
Bartman się rozpogodził i mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się jeszcze do Zbyszka i podeszłam do Paula.
- Chodź, odprowadzę cię. - powiedział przyjmujący, łapiąc mnie za rękę.
- Nie trzeba – powiedziałam. - Trafię, mieszkam przecież naprzeciwko was.
- Muszę wiedzieć, czy moja dziewczyna dotarła bezpiecznie. - odparł siatkarz.
Wyszliśmy z pokoju Paula i Krzyśka. Chwilkę potem byliśmy już pod drzwiami mojego pokoju.
- To dobranoc – powiedziałam.   Lotman chwycił moją twarz w ręce i mocno przywarł ustami do moich warg. Oparłam się o drzwi i rzuciłam ręce na szyję siatkarza. Paul przejechał dłońmi po moich plecach, zatrzymując się tuż nad pośladkami. Pod wpływem dotyku siatkarza, przez moje ciało przeszedł dreszcz. Oderwałam się z ociąganiem od Lotmana, pocałowałam go w policzek i weszłam do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko i zaśmiałam głośno. Jestem dziewczyną Paula ! - wykrzyknęłam, skacząc po łóżku. 

niedziela, 26 maja 2013

XIV

XIV
Rano zadzwoniłam do Klaudii i opowiedziałam jej z szczegółami wczorajszy wieczór.
- O kurde. Kurde, kurde, kurde. Znowu całowałaś się z Paulem? I to tak naprawdę ?
- Tak ! - wykrzyknęłam zadowolona. - A co z tobą i Grześkiem?
- On jest taki słodki. Byłam wczoraj z nim na imprezie u jego kolegi. Był też Piotrek z Adą. Mówię ci świetnie się bawiłam, ale na pewno nie tak dobrze jak ty. Ale poczekaj, na nas tez przyjdzie czas. Mam nadzieję, że już niedługo.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z przyjaciółką i się rozłączyłam. Zastanawiałam się, jak się mam zachować w stosunku do Paula. Może tak, jakby nic się nie stało? Ale się stało. I na pewno nie będzie tak jak dawniej. Teraz cały czas będę miała przed oczami ten namiętny pocałunek, Jego wargi błądzące po mojej szyi. Szybko ubrałam się w dżinsy, miętową koszulkę i białe trampki. Włosy rozczesałam i związałam w luźny warkocz. Założyłam jeszcze kurtkę i torbę. Do ręki chwyciłam książkę, ponieważ musiałam dzisiaj jechać autobusem na halę, a nie chciałam się nudzić w czasie jazdy. Po skończonym treningu muszę pojechać pod restaurację odebrać samochód, jeżeli jeszcze tam stoi. Po 30 minutach dotarłam na Podpromie. Przy wejściu natknęłam się na Piotrka. Przytuliłam mocno siatkarza.
- Dlaczego znikłaś z imprezy Jochena bez pożegnania ? - zapytał siatkarz.
- Bolała mnie głowa.
- Ale mam nadzieję, że nie prowadziłaś po pijaku ? - ponownie zapytał środkowy głośno się śmiejąc.
- Nie, pojechałam taksówką.
- Zauważyłem też, że Paul się zmył. Czy to było zaplanowane ? Przyznaj się. Gdzie pojechaliście ?
- Oj Piotrek jesteś bardzo spostrzegawczy. - powiedziałam szturchając siatkarza w ramię. Oczywiście na samo wspomnienie o Paulu zarumieniłam się aż po uszy. Nowakowski nic nie odpowiedział, tylko zaczął się jeszcze głośniej śmiać.
- Ktoś się zakochał ! - krzyknął głośno środkowy.
- Chodź, spóźnimy się. - powiedziałam ciągnąc Piotrka za rękę i wprowadzając go do środka. Pognałam szybko do siebie. Przywitałam się z Tomkiem i Andrzejem. Po chwili trener Kowal zawołał nas wszystkich na parkiet. Poszliśmy więc w wskazane miejsce. Siatkarze jeszcze nie zaczęli treningu. Siedzieli na parkiecie w grupkach rozciągając się powoli.
- Chłopaki, chodźcie tu do nas. - zawołał trener. Chwilę później staliśmy wszyscy w półokręgu. Spojrzałam szybko na Paula. Pochwycił moje spojrzenie i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Również się uśmiechnęłam i skierowałam wzrok na Kowala.
- Przez najbliższe dwa tygodnie nie gramy żadnego meczu. Wspólnie z Tomkiem zdecydowaliśmy, że jutro wyjeżdżamy do Spały na tydzień.
Siatkarze się ożywili. Pewnie mieli dobre wspomnienia z tym ośrodkiem. Szczególnie cieszył się Krzysiek. Spojrzałam zdziwiona na Igłę. Ten uśmiechnął się szeroko i puścił mi oczko.
- Jutro wszyscy macie się zjawić przed halą o piątej rano. - kontynuował trener. - Wiem, że to wcześnie, ale musimy się poświęcić. Liczę, że pobyt w Spale pozwoli nam dobrze rozpocząć sezon. - A teraz zabieramy się do roboty. - krzyknął Andrzej Kowal podchodząc do statystyków.
Już wychodziłam z sali, gdy ktoś chwycił mnie delikatnie za ramię. Obezwładnił mnie dobrze znany mi zapach. Nie musiałam odwracać się, żeby wiedzieć, kto stoi za mną. Poczułam oddech Paula na mojej szyi.
- Spotkamy się później ? - zapytał cicho Lotman.
Pokiwałam głową i pośpiesznie ruszyłam do drzwi. Po czterech godzinach skończyłam uzupełniać kartoteki siatkarzy. Zrezygnowana opadłam na fotel i zamknęłam oczy. Marzyłam tylko o gorącej kąpieli. Usłyszałam dźwięk sygnalizujący nową wiadomość. Spojrzałam na telefon. Owa wiadomość była od Paula.
Czekam w samochodzie”
Chwyciłam kurtkę i torbę i otworzyłam drzwi z zamiarem opuszczenia pokoju. Wpadłam na Zbyszka, który stał z uniesioną ręką.
- O cześć. - powiedział siatkarz opuszczając rękę. - Miałem już pukać.
- Hej. - odpowiedziałam wychodząc z pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Klucz wsunęłam do torby.
- Pamiętasz co mi kiedyś obiecałaś ?
- Hmm, nie. Nie pamiętam. - odrzekłam zgodnie z prawdą.
- Mieliśmy pójść na kawę, jak ogarniesz mieszkanie.
Walnęłam się ręką w czoło.
- Gdzie ja mam głowę ! Bardzo chętnie się z tobą wybiorę, ale nie dzisiaj. Przepraszam, ale jestem wykończona, muszę się spakować przed wyjazdem.
Zbyszek miał zawiedzioną minę.
- Ale jak znajdziemy czas, możemy pójść na kawę w Spale. Co ty na to ? - zapytałam.
- Jestem za.
Pożegnałam się z atakującym i wybiegłam z hali. Odszukałam wzrokiem auto Paula i pobiegłam w kierunku czarnego mercedesa. Szybko weszłam do środka. Za kierownicą siedział uśmiechnięty Lotman. Pochyliłam się nad deską rozdzielczą i odszukałam usta Paula. Pocałowałam go bez pośpiechu. Dziś rano się ogolił, ale teraz początek zarostu drapał mnie w podbródek. Powoli odsunęłam się od siatkarza.
- Gdzie jedziemy? - zapytał, muskając wargami moje usta.
Przygryzłam lekko dolną wargę i oparłam się o fotel.
- Pod restaurację. Muszę zabrać stamtąd samochód.
Ruszyliśmy w wskazane miejsce. Przez drogę dużo rozmawialiśmy, lecz żadne z nas nie mówiło o łączących nas relacjach. Po godzinie byliśmy już pod blokiem.
- Może pójdziemy na spacer ? - zaproponował Lotman podbiegając pod mój pojazd.
- Ok. Chodźmy.
Założyłam jeszcze kurtkę i wzięłam telefon. Ruszyliśmy do pobliskiego parku. Paul chwycił mnie za rękę. Spojrzałam rozpromieniona na siatkarza. Po chwili usiedliśmy na ławce. Przyjmujący przywarł dłonią do mojej dłoni, tworząc z naszych rąk strzelistą
wieżę. Wsunął palce między moje palce i mocno je zacisnął.
- Zbielały ci kostki - powiedział, muskając je wargami. Mimowolnie zadrżałam na całym ciele. - I jest ci zimno – dodał.
- To nic takiego – odpowiedziałam.
- Chodźmy do mnie. - powiedział Paul ciągnąc mnie w kierunku bloku.

- Ostatnio jestem częściej u ciebie, niż u siebie w mieszkaniu. - odparłam rozbawiona i ruszyłam za siatkarzem.

środa, 22 maja 2013

XIII


XIII

Była 07:00. Leżałem na kanapie na wznak i myślałem o wczorajszym wieczorze. Nadal byłem podenerwowany. Co by było gdybym wszedł do tej łazienki chwilę później? Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Wiem na pewno, że bym zabił tego faceta gdyby coś jej zrobił. Żadna kobieta nie zasługuje na takie traktowanie, a już na pewno nie Ola. Zobaczyłem, że drzwi do sypialni się otwierają. Lekko przymknąłem oczy, ale tak, że wszystko widziałem. Ola cichutko na palcach wyszła z pokoju ubrana w sukienkę, którą miała wczoraj na sobie. W ręce trzymała torebkę i buty. Chwyciła płaszcz z oparcia fotela i ruszyła w stronę drzwi. Wstałem również cicho z kanapy i poszedłem za dziewczyną. Ola usłyszawszy skrzypienie podłogi odwróciła się na pięcie i wpadła prosto w moje objęcia.
- Chciałaś wyjść bez pożegnania ? - zapytałem uśmiechając się szeroko do dziewczyny.
Ola odpowiedziała mi również promiennym uśmiechem.
- Nie chciałam cię budzić, ale widać już nie śpisz.
- Nie zostaniesz na śniadanie ? - zapytałem. Zorientowałem się, że ciągle trzymam Olę. Dziewczyna też to zauważyła i odskoczyła ode mnie jak oparzona.
- Nie. Chcę wrócić do domu, przebrać się, wziąć prysznic.
- Mam pomysł. Może pójdziemy razem na obiad? Albo nie, sami coś ugotujemy ? - powiedziałem wyraźnie podekscytowany.
- Ok. Możemy pobawić się w kucharzy. To do zobaczenia. - powiedziała Ola zakładając buty i płaszcz. Dziewczyna wyszła na klatkę schodową, gdy odwróciła się i powiedziała:
- Mam do Ciebie prośbę. Udawajmy jakby to wczoraj w łazience na impezie nigdy nie miało miejsca. Chcę o tym zapomnieć. I proszę, nie wspominaj o tym nikomu. Nawet Klaudii.
Pokiwałem głową i pożegnałem się z dziewczyną. Przed jedenastą zadzwoniłem do Oli.
- Cześć. Chciałem zapytać, o której godzinie się spotkamy i co będziemy gotować. Jadę na zakupy, bo moja lodówka świeci pustkami.
- Może tak koło 16:00 ?
Szybko ustaliliśmy menu naszej potrawy. Rozłączyłem się i pojechałem do sklepu w poszukiwaniu potrzebnych składników.


Nadchodziła 15:00. Stanęłam przed szafą nie wiedząc co na siebie włożyć. Nie miałam pojęcia, czy ubrać się normalnie, czy elegancko. W końcu zdecydowałam się na sukienkę z rękawami ¾ w kolorze czerwonym i lekko rozkloszowanym dołem. Na nogi założyłam czarne rajstopy i czarne lity. Buty były bardzo wygodne i nadawały się na wygłupy w kuchni. Zarzuciłam jeszcze czarny żakiet. Włosy dokładnie rozczesałam i związałam w koński ogon. Wymalowałam rzęsy czarnym tuszem i zrobiłam sobie delikatne kreski na górnych powiekach. Wzięłam jeszcze czarną torebeczkę i poszłam do Paula. Po 5 minutach doszłam pod mieszkanie Amerykanina i zapukałam lekko. Drzwi otworzył siatkarz ubrany w ciemne dżinsy i koszulę w kratkę. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wpuścił mnie do środka. Zdjęłam żakiet i poszłam do kuchni.
- No to co, zabieramy się do pracy. - powiedziałam podchodząc do lodówki i wyjmując potrzebne artykuły. Po mniej więcej dwóch godzinach zasiedliśmy do stołu. Nie umiem gotować, zresztą Paul też nie, ale muszę przyznać, że spaghetti wyszło nam przepyszne. Po zjedzonym posiłku umyliśmy naczynia. Lotman otworzył butelkę czerwonego wina. Usiedliśmy na kanapie z kieliszkami w ręku i rozmawialiśmy.
- Twoje marzenie ? - zapytał mnie siatkarz.
- Hmm, zawsze chciałam mieć psa, golden retrievera. I chciałabym też popływać z delfinami. A ty? Twoje marzenie?
- Chciałbym zdobyć złoto olimpijskie, i założyć rodzinę, mieć duży dom na wybrzeżu w Australii.
Zaśmiałam się głośno.
- Nie spodziewałam się, że myślisz już o rodzinie.
- No wiesz. - udał obrażonego Lotman.
Rozmawialiśmy jeszcze przez parę godzin. Czułam się tak, jakbym znała Paula od dawna. Nie brakowało nam tematów do rozmowy, dużo się śmialiśmy.
- Kiedy masz urodziny? - znowu zadał mi pytanie Amerykanin.
- 7 listopada.
- O widzisz. Ja mam trzeciego. - uśmiechnął się Lotman.
- Będę się już zbierać.
- Już ?
- Przypominam ci Paul, że jutro mamy trening.
- Co do treningu. Andrzej ma nam coś jutro ogłosić. - powiedział.
Wstałam z kanapy. Lotman poszedł w moje ślady i stanął naprzeciwko mnie.
- No widzisz, może chce nam wydłużyć godziny pracy ?
Poszłam do kuchni zanieść pusty kieliszek po winie. Usłyszałam siatkarza podążającego za mną.
-Muszę się wyspać i ty też - powiedziałam dźgając siatkarza wskazującym palcem w pierś. Paul szybko pochwycił moją dłoń. Drugą ręką przejechał delikatnie po moim policzku. Zbliżył się do mnie tak, że poczułam Jego przyśpieszony oddech na moich wargach. Przejechałam dłonią po jego smukłych ramionach, szerokich barkach. Na jego twarzy zagościł uśmiech, zarazem figlarny i uwodzicielski. Byłam w wewnętrznej niezgodzie ze samą sobą, próbując zignorować swoje uczucia. Z jednej strony bardzo chciałam, żeby Paul mnie pocałował, chwycił w objęcia i nie puszczał, lecz nie chciałam go przez to stracić. Nigdy nie byłam śmiała w kontaktach z mężczyznami. Zawsze z Klaudią umawiałyśmy się na podwójne randki. A teraz stałam przed Lotmanem, a obok mnie nie było przyjaciółki. Nie chciałam niczego zepsuć. Paul jednak nie miał takiego problemu jak ja. Objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie lekko. Oderwał się na chwilę od moich ust, żeby zobaczyć moją reakcję. Teraz to ja objęłam dowodzenie i wpiłam się w jego wargi. Zarzuciłam ręce na jego szyję. Paul chwycił moje biodra. Nagle wylądowałam na blacie. Nasze twarze znalazły się na równej wysokości. Amerykanin uśmiechnął się kusząco. Przywarł ustami do mojego barku. Cicho westchnęłam. Po chwili wargi Lotmana powędrowały na moją szyję.
- Powinnam już iść – wyjąkałam.
Siatkarz natychmiast zamknął mi usta pocałunkiem. Było mi tak cholernie dobrze. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Po dłuższej chwili oderwałam się od Paula, który opierał się rękami o kredens, rozłożonymi tuż przy moich biodrach. Odepchnęłam go lekko i niezdarnie skoczyłam z blatu. Zapomniałam, że mam wysokie buty i zachwiałam się na nogach. Lotman szybko złapał mnie w talii. Trwaliśmy tak przez chwilę wpatrzeni w swoje oczy.
- Na prawdę powinnam już pójść – powiedziałam wyplątując się z Jego objęć.
- Nie będę cię już zatrzymywał – odpowiedział przyjmujący, uśmiechając się figlarnie.
- Do zobaczenia – powiedziałam. Pocałowałam jeszcze szybko Paula w policzek, wzięłam żakiet i torebkę i wyszłam z mieszkania. Przystanęłam na schodach próbując wyregulować oddech.
- Nic Pani nie jest ? - zapytał starszy mężczyzna przechodzący obok mnie.
- Nie, nie. Chyba się zakochałam.
Uściskałam starszego pana i szczęśliwa wybiegłam z bloku. Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. W myślach odtwarzałam sobie dokładnie każdą chwilę z dzisiejszego wieczoru. Boże, jak Paul świetnie całuje. I te Jego oczy. 
_______________________________________-
Tak mnie natchnęło. :) 
Proszę o komentarze. ♥

wtorek, 21 maja 2013

XII


XII
- Cześć. Zatańczymy ? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Ee.. - powiedziałam. - Tak, chętnie.
Popatrzyłam na Bartmana. Nie miał zadowolonej miny.
- Zaraz wracam – powiedziałam do atakującego.
Paul wziął mnie za rękę i zaprowadził na parkiet. Po chwili jego znalazłam się w Jego ramionach. Założyłam ręce na szyję siatkarza z mocno bijącym sercem, co było wynikiem zarówno działania adrenaliny, jak i jego bliskości. Był ciepły i znajomy. Mocny i gwarantujący bezpieczeństwo. Chciałam wczepić się w jego koszulę, wtulić twarz zagłębienie na jego szyi i nigdy go nie puścić. Paul wsunął niesforny kosmyk moich włosów za ucho. Popatrzyłam w jego oczy.
- Czemu milczysz? - wymruczał Lotman.
- Milczę ? Po prostu się zamyśliłam.
Na ustach Paula zaigrał lekko dostrzegalny uśmieszek.
- Co się stało ? -zapytał Paul mocniej mnie przytulając do siebie.
- Chodzi o ten pocałunek. Jeszcze raz bardzo cię za to przepraszam. Nie chciałabym, żeby to zepsuło naszą przyjaźń.
- Myślisz, że po tym będzie jak dawniej? - zapytał mnie Lotman, przyglądając się mi poważnie.
No to pięknie – pomyślałam. Jaka ja jestem głupia. Co ja sobie myślałam?
Moje rozważania przerwał Paul pytając się :
- Nie sądzisz, że dzieje się coś między nami ? I nie chodzi mi tu o przyjaźń, tylko o coś poważniejszego.
Zdumiałam się. Myślałam, że Paul nie chce się ze mną widywać, a tu taka niespodzianka. Czuję coś do niego. Nie potrafię tego opisać, ale jestem pewna, że to nie jest to samo uczucie, jakie darzę moich przyjaciół.
- Ja.. - zająknęłam się. Nie zdążyłam powiedzieć siatkarzowi o moich uczuciach, ponieważ Krzysiek wyłączył muzykę. Stanął na podeście i podszedł do mikrofonu. Wszyscy zgromadzeni podeszli pod scenę. Kelnerki zaczęły rozdawać kieliszki z szampanem.
- Cześć wszystkim. Pragnę wznieść toast za naszego przyjaciela i kompana z drużyny. Najlepszego Jochen! - krzyknął Igła wznosząc kieliszek do góry.
- Najlepszego – odparliśmy wszyscy chórem.
- Sto lat, sto lat... - zaczął śpiewać Krzysiek. Po chwili dołączyliśmy się do Ignaczaka. Po odśpiewaniu życzeń zaczęliśmy się dalej bawić. Grzesiek chwycił mnie za ręce i porwał do tańca. Po chwili zrobiliśmy odbijanego i wylądowałam w objęciach Piotrka.
- Proszę Cię, usiądźmy już. Nogi mi zaraz odpadną – jęknęłam.
Nowakowski zaśmiał się i zaprowadził do stolika, przy którym siedzieli Klaudia, Grzesiek i Ada. Zauważyliśmy wchodzących do restauracji jakiś obcych facetów. Ochrona nie chciała ich wpuścić. Pojawił się przy nich Jochen, który był już po paru kieliszkach wódki, i jako gospodarz całej imprezy zaprosił do wspólnego świętowania nieznajomych. Mężczyźni od razu ruszyli w kierunku baru. Popatrzyłam zdezorientowana na Piotrka. On tylko wzruszył ramionami i wrócił do rozmowy z przyjaciółmi. Minęła 02:00. Nie pamiętam kiedy ostatni tak dobrze się bawiłam. Dużo się śmialiśmy, tańczyliśmy. Igła jak zwykle musiał wyciągnąć kamerę. Zrobił z wszystkimi krótkie, śmieszne wywiady. Coraz bardziej szumiało mi w głowie od nadmiaru alkoholu. Miałam w sumie nie pić, ponieważ przyjechałam samochodem, ale Klaudia stwierdziła, że wrócimy do domu taksówką, a auto zostawimy na parkingu przed restauracją i jutro po niego wrócimy.
- Przepraszam, zaraz wrócę. - powiedziałam odchodząc od stolika i ruszając w kierunku toalety. Po chwili wyszłam z kabiny i oparłam się o umywalkę. Bolała mnie głowa. Zaczęłam grzebać w torebce szukając środków przeciwbólowych. Nagle poczułam dłonie na biodrach. Szybko się odwróciłam. Przede mną stał mężczyzna, jeden z nieznajomych, którzy wtargnęli się na imprezę.
- Pomylił pan łazienkę. - powiedziałam. - Męska jest obok.
- Wcale nie pomyliłem. Specjalnie przyszedłem tu za tobą. Ślicznie wyglądasz. - odparł mężczyzna popychając mnie na ścianę. Zaczął mnie natarczywie całować. Próbowałam się wyrwać, lecz facet mocniej mnie objął. Zaczął błądzić swoimi łapami po moim ciele. Kopnęłam go kolanem w krocze.
- Ty mała suko ! - wrzasnął i uderzył mnie w twarz. Zatoczyłam się i uderzyłam plecami o drzwi od kabiny. Nagle do środka wszedł jakiś mężczyzna. Spoglądnęłam na niego. To był Paul.
- Co ty robisz? Wyjdź stąd. Jestem zajęty. - krzyknął facet, który przed chwilą mnie obmacywał.
Lotman zbliżył się do mężczyzny i rąbnął go pięścią w szczękę, która wydała ohydny trzask. Chwycił nieznajomego i rzucił go twarzą o ścianę. Był rozzłoszczony.
- Spróbuj jej jeszcze raz dotknąć – wycedził Paul. - Spróbuj, a pożałujesz tego bardziej niż czegokolwiek w życiu.
- Spokojnie stary! Już mnie nie ma. Chciałem się tylko zabawić. - powiedział mężczyzna unosząc ręce do góry i wychodząc z pomieszczenia. Rzuciłam się na Lotmana i zaczęłam płakać. Gdyby nie on, to nie wiadomo, co ten facet by mi zrobił. Paul przytulił mnie mocno głaszcząc po głowie. Gdy się uspokoiłam przyjmujący jedną ręką chwycił mnie za brodę, a drugą delikatnie przejechał po policzku, po tym, w który uderzył mnie nieznajomy. Obrzucił mnie spojrzeniem swoich brązowych oczu. Przez moment widziałam w nich uczucia, jedne po drugich : wyczerpanie, troskę, ulgę.
- Zabierz mnie stąd – powiedziałam cicho połykając łzy.
Paul pokiwał głową i wyprowadził mnie z łazienki. Powiedzieliśmy Krzyśkowi, że już jedziemy. Lotman zadzwonił po taksówkę. Wyszliśmy na zewnątrz. Nie mogłam przebywać w jednym pomieszczeniu z tym obleśnym typem. Chciałam tylko wrócić do domu, położyć się i zapomnieć o całej sytuacji. Po 40 minutach dojechaliśmy pod blok. Przyjmujący zapłacił taksówkarzowi za przejazd, wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego mieszkania. Byłam wyczerpana, chciałam jak najszybciej się wykąpać. Nie protestowałam, gdy weszliśmy do Jego mieszkania. Paul pomógł mi zdjąć płaszcz.
- Weź prysznic, a ja w tym czasie zrobię herbatę.- powiedział siatkarz.
- Mógłbyś pożyczyć mi jakąś koszulkę? – zapytałam nieśmiało.
Siatkarz pokiwał głową i poszedł do sypialni. Po chwili wrócił z t-shirtem w ręku. Podziękowałam Paulowi i weszłam do łazienki. Prysznic był dla mnie wybawieniem. Starałam się nie myśleć o tym obleśnym facecie. Skupiłam się na Paulu. Przypomniałam sobie, to co powiedział gdy tańczyliśmy. Jego zdaniem coś zmieniło się w naszych relacjach. Nie na gorsze, wręcz przeciwnie. Oparłam się plecami o ścianę i uśmiechnęłam się mimowolnie. Wyszłam z łazienki i poczłapałam do kuchni. Przy stole siedział Paul z herbatą w ręku. Uśmiechnęłam się lekko do Niego i usiadłam naprzeciw. Lotman podał mi kubek. Siedzieliśmy tak nic nie mówiąc. Ciszę przerwał siatkarz.
- Jak się czujesz ? Wszystko ok ?
- Tak, chyba tak. Dzięki. - odpowiedziałam. Chciałabym się położyć. Gdzie mogę spać ?
- Jasne. W sypialni.
- Jeszcze raz ci dziękuję za wszystko. - powiedziałam stojąc naprzeciwko przyjmującego w drzwiach od sypialni. Przytuliłam go szybko i weszłam do środka zamykając drzwi. Musiałam się powstrzymać, żeby znów go nie pocałować. Natychmiast wskoczyłam do łóżka. Położyłam się na plecach i szczelnie okryłam się kołdrą. Pościel pachniała środkiem do prania, ale i też perfumami Lotmana, które tak uwielbiam. Otoczona tym zapachem usnęłam.

___________________________________________________
Miałam dodawać posty tylko w wyznaczone dni, ale stwierdziłam, że to głupia zasada. :) Już nie mogłam się doczekać aż dodam następny rozdział. Możemy umówić się tak, że będę dodawała kolejne posty, gdy będę miała już coś napisane. :D Czasami będą one częściej dodawane, to zależy od dnia. Niekiedy jestem tak wykończona szkołą i obowiązkami, że nie mam siły nawet włączyć komputer. Zdarzają się też takie dni, w których jestem w stanie napisać dwa lub trzy sensowne posty. Akurat wczoraj był taki dzień. ^_^ Także zaglądajcie na stronę, może akurat coś dodam. !! 
xoxo ♥