piątek, 16 sierpnia 2013

XXV

XXV

- Pani doktor ! Pobudka ! - wrzeszczał Krzysiu biegając po pokoju, w międzyczasie budząc mnie i Paula. - Łośman, Ola, ruszać dupy, za 10 minut koniec śniadania. 
Na te słowa wyskoczyłam jak poparzona z łóżka i zatrzasnęłam się w łazience, tuż przed nosem Amerykanina.
- Olka, wyłaź. Natychmiast - walił pięściami w drzwi.
Szybko związałam włosy, założyłam dres i wyszłam z toalety. 
- Chodź Igła, Paul nas dogoni. - odparłam i wypchałam go za drzwi. Na korytarzu puściliśmy się biegiem i nie czekając na windę, zbiegliśmy po schodach. Wpadliśmy jak burza do stołówki. Nałożyliśmy sobie  i Lotmanowi porcje na talerze i skierowaliśmy się do najbliższego stolika,  przy którym siedział Zbyszek i Alek. 
- Już zastanawialiśmy się co tam robiliście. Jakiś trójkącik ? - zaśmiał się Bartman. Od razu dostał ode mnie kuksańca w ramię. Igła tylko popatrzył na niego z politowaniem i zajął się jedzeniem. 
- A właśnie Ola, pojechałabyś ze mną po południu do Łodzi ? Przydałyby mi się nowe buty, a i ty może znalazłabyś sobie coś ładnego. - zaproponował kapitan Resovii.
- W sumie... Ok, pojadę. 
- Super. To o 16:00 pod ośrodkiem, zgoda ?
- Zgoda. 
Szybko dokończyliśmy śniadanie i ruszyliśmy na salę treningową. Znowu przez parę godzin uzupełniałam jakieś papiery. Nawet po skończeniu przed oczami mieniły mi się liczby. Nie musiałam interweniować, ale to dobrze, że chłopaki są w dobrej kondycji, zwłaszcza, że dopiero jest początek sezonu. Znudzona, weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżku. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że obiecałam Achremowi wypad do Łodzi. Poczłapałam do szafy, wyjęłam ciuchy i zamknęłam się w łazience. Stojąc pod prysznicem zastanawiałam się gdzie podział się Igła z Paulem. Zawsze po skończonym treningu pierwsi pojawiali się w pokoju i odpoczywali po wycisku, jaki dał im trener. Może zatrzymali się u któregoś z siatkarzy - pomyślałam, wycierając mokre ciało ręcznikiem. Wysuszyłam włosy i zrobiłam leciutki makijaż, który ograniczał się do paru muśnięć tuszem. Założyłam wybrane ubrania i weszłam z powrotem do pokoju. Chwyciłam torbę, sprawdzając czy znajduje się w niej portfel i telefon. Nałożyłam ulubioną kurtkę i obwinęłam szyję grubym szalikiem. Po chwili wyszłam z ośrodka i nałożyłam kaptur na głowę, ponieważ właśnie z nieba zaczął padać śnieg. Gdy tylko wsiadłam do wypożyczonego przez Alka samochodu, od razu rozkazałam przyjmującemu włączyć ogrzewanie. Na dworze było potwornie zimno i cała się trzęsłam, chociaż przebywałam poza ośrodkiem 2 minuty. Po półtorej godziny dojechaliśmy do Łódzkiej manufaktury. Od razu udaliśmy się do sklepu sportowego po obuwie dla siatkarza. W końcu udało nam się znaleźć idealne buty i zadowoleni wyszliśmy ze sklepu. Po drodze zahaczyliśmy o butiki, w których ja tym razem dokonałam zakupów. Po konsultacji starszego kolegi wybrałam sobie śliczną skórzaną kurtkę i spódniczkę. Zmęczeni kupiliśmy sobie kawę w jednej z kawiarenek. Siedząc i sącząc napój w ciszy przyglądaliśmy się klientom galerii. 
- Mogę cię o coś zapytać ? - przerwał milczenie Alek.
- Śmiało.
- Ty i Paul to już definitywnie koniec ?
Oparłam głowę o ścianę i głośno westchnęłam. Postanowiłam otworzyć się przed przyjmującym.
- Kocham go, nawet bardzo. Był, jest jedyną osobą w moim życiu, którą darzę takim uczuciem. 
- Więc w czym problem ? - przerwał mi. - Ty kochasz Jego, on kocha cię....
- Tak.. Jakbyś się czuł, gdybyś zobaczył twoją żonę całującą innego ? Bo właśnie w takiej sytuacji zastałam Paula. Tłumaczył mi, że to nic takiego, chwila słabości i w ogóle. Jednak ja nie jestem taka głupia. Nie da się kochać dwóch osób jednocześnie. Nie bez powodu pocałował Kate, musi coś do niej nadal czuć.  Nie mogę zapomnieć ot tak tego co mi zrobił. Myślałam, że będę z nim szczęśliwa, że to będzie ten jedyny. Na to się zanosiło. W każdym bądź razie, wydaje mi się, że nie ma szans, abyśmy znowu byli razem. 
- Rozumiem cię, ale musisz wiedzieć, że każdy popełnia błędy i ma prawo do drugiej szansy. - zripostował siatkarz. 
Dokończyliśmy kawę i ruszyliśmy w drogę powrotną. Gdy tylko zajechaliśmy pod ośrodek i wysiadłam z samochodu, zostałam porwana. Nie kłamie. Piotrek złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam walić go pięściami w plecy, lecz on został nieugięty i uparcie dążył do celu. Przestałam go bić, bo nie widziałam w tym sensu i cierpliwie czekałam, aż postawi mnie na ziemi. W końcu doczekałam się tego momentu i wściekła zaczęłam poprawiać kurtkę. 
- Następnym razem Piotruś, proszę cię informuj mnie o takich akcjach. 
- Ok, ok. Odwróć się. 
- Co ty kombinujesz ?
- Ja..??? Olka, ja tylko wykonuje polecone mi zadanie. Odwróć się i proszę, nie bij mocno jak ci się to nie spodoba. - powiedział Nowakowski i oddalił się na bezpieczną odległość.
Zdziwiona zachowaniem przyjaciela, powoli odwróciłam się. To co tam zauważyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie sądziłam, że te wielkoludy mogłyby na coś takiego wpaść. 

wtorek, 13 sierpnia 2013

XXIV

XXIV

Od tamtej rozmowy wszystko się zmieniło. Długo po naszym rozstaniu nie mogłam się pozbierać, lecz w końcu doszłam do siebie i starałam nie łączyć się spraw prywatnych z pracą. Udało się mi dojść do porozumienia z Paulem. Zachowywaliśmy pewien dystans w stosunku do siebie, lecz staraliśmy nie skakać sobie do gardeł i zachowywać się tak, jak na dwójkę dorosłych ludzi przystało. Po ostatnim wieczorze ciągle się kłóciliśmy. Zazwyczaj były to awantury o jakąś błahostkę, jak na przykład bałagan w pokoju, nie odpowiedni masaż lub coś takiego. Wszyscy siatkarze i członkowie sztabu mieli nas dość. Gdy tylko widzieli nas razem w pobliżu, od razu zmywali się stamtąd pod byle jakim pretekstem. Sama też miałam siebie dość. Często po kłótni z przyjmującym wychodziłam do lasu, by odpocząć i wytykać sobie wady. Wiedziałam, że nie zachowuję się w porządku co do Lotmana, ale gdy tylko zjawiał się obok mnie, musiałam dać upust kotłującym się we mnie emocjom. Coraz poważniej zastanawiałam się nad odejściem od klubu. Starałam sobie wmówić, że konflikt z Paulem nie przeszkadza mi w wypełnianiu obowiązków, ale zdawałam sobie sprawę, że tak nie jest. Spoglądając na Amerykanina nie mogłam się odpędzić od wspomnień. Przed oczami miałam obrazy wspólnie spędzonych chwil, każde delikatne zbliżenie naszych ust, które po chwili rodziły się w pełne pasji pocałunki. Czułam, jak pod każdym moim dotykiem mięśnie przyjmującego się naprężają, a On sam drży. Chciałam tylko przytulić się do niego, poczuć jego wargi na moich. Pragnęłam, aby zapewnił mnie, że jestem dla niego całym światem i nikt inny poza mną się nie liczy. Byłam jednak realistą i wiedziałam, że póki nie poradzę sobie sama ze sobą, na coś takiego ze strony Paula nie mam co liczyć. 

*Oczami Krzysia
- Panowie, musimy coś z tym zrobić ! - krzyknąłem, wpadając jak burza do pokoju Piotrka i Grześka, gdzie zgodnie z moimi zaleceniami siedziała cała drużyna oprócz Paula i szkoleniowców. 
- A mówisz o....  ? - zaczął Zbyszek.
- Nie domyślacie się  ?? Chodzi mi o Łośmana i Olkę. Mam dosyć tych ciągłych kłótni. Nie wiem jak wy, ale ja zamierzam zrobić wszystko aby ta dwójka się pogodziła i w końcu dała nam spokój.
- Ee.. mi tam pasuje tak jak jest.. - powiedział Zbyszek, rozsiadając się wygodnie na fotelu.
- Tak, tobie tak, bo tylko ty z wszystkich tutaj obecnych robisz maślane oczy do tej dziewczyny. Nie widzisz, że ona kocha Paula, a nie ciebie ??? Zresztą, rób jak chcesz. Wcale nie musisz brać w tym udziału, ale żeby nie było młody, że cię nie ostrzegałem. Między tobą a Olą nic nie będzie. Ona nie jest panienką na jedną noc. Gdy kocha to na zabój, a niestety albo stety ty nie jesteś obiektem jej uczuć.
- Halooo, Igła. Kończ te swoje przemyślenia i gadaj w końcu o co ci dokładnie chodzi - wyrwał mnie z monologu Alek.
- Co ?... A tak. Tyle że ja już wszytko powiedziałem. Myślałem, że plan swatania tych zakochańców wymyślimy razem..- odparłem nieco zakłopotany. 
- Aaa.. Ok. To zastanówmy się co zrobić. 
- Może..- zaczął Piotrek. - zaaranżujemy romantyczną kolację przy świecach ? Wiecie, taką z bukietem róż i winem. 
- Serio Pit  ? Mogę się założyć, że po minucie dojdzie do kłótni, a nawet jak szczęście nam dopisze przejdą do rękoczynów. - odparł Wojtek, a pomysł Nowakowskiego prysł jak bańka mydlana.
- No pomyślmy. Co zrobić, żeby te dwa osobniki znowu zespoliły się w jedno - odparłem, chodząc w tą i z powrotem po pokoju, pocierając dłonią brodę.
- No mi do głowy przychodzi tylko ten pomysł z kolacją. - stwierdził zrezygnowany Piotruś, rzucając się z impetem na łóżko.
- To może po prostu zamknijmy ich razem w pokoju i powiedzmy, że nie wypuścimy, dopóki się nie pogodzą. - zaproponował Jochen.
- Kiepskie, stary. To musi być takie wiecie...takie.... - zrobiłem nieokreślony ruch rękami i popatrzyłem na towarzyszy. - To ma być niezapomniane i przede wszystkim skuteczne. 
- To głupie, ale wydaje mi się, że może się udać. 
- Gadaj Lukas - poganiałem rozgrywającego. 
- A może by tak...
______________________________________________________
Wiem, że rozdział nie jest najlepszy, ale chciałam coś dodać. Wróciłam z wczasów i będę się starała systematycznie dodawać posty. Do następnego :) 

sobota, 13 lipca 2013

XXIII

XXIII

Obudził mnie dźwięk budzika. Podniosłam głowę i rzuciłam poduszką w Igłę.

- Wyłącz to - jęknęłam, przykrywając się kołdrą po same uszy. - Krzysiek !!
- To nie moje - powiedział zaspany libero, wkładając głowę pod poduszke.
- Niech to ktoś wyłączy.!
W końcu ktoś się nade mną zlitował i wyłączył ten przeklęty alarm.
- Chyba czas wstawać... - odparł Piotrek rozciągając zastygłe mięśnie, prawie zwalając mnie z łóżka. Całe szczęście, że w porę złapałam się jego ręki, bo leżałabym teraz na podłodze.
- Ok, wstajemy. Mamy 15 minut do śniadania. - powiedziałam schodząc z łóżka. Wzięłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Po 10 minutach ogarnęłam się i wyszłam. Chłopaki leżeli tak jak ich zostawiłam. Nie.zdziwię się, jeśli wszyscy siatkarze zjawią się po treningu na masażu. Oprócz Piotrka, Paula, Igły i Zibiego (spał z Krzysiem ), którzy spali na łóżkach reszta leżała w dziwnych pozycjach na podłodze. Podeszłam po kolei do każdego i ich obudziłam. Po 5 minutach w pokoju zostałam tylko z Krzyśkiem i Paulem. Po długich konwersacjach w końcu udało mi się zgonić chłopaków do stołówki. Na śniadaniu o dziwo było spokojnie. Chłopcy mało co się odzywali. Zaskoczył mnie Igła, który podczas posiłku odezwał się może dwa razy. O 9:00 udaliśmy się na trening. Chłopcy ostro ćwiczyli, a ja siedziałam oparta o ścianę z kubkiem kawy i porządkowałam papiery. Po skończonym treningu udałam się do pokoju fizjoterapii. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam, a na korytarzu stała cała drużyna, błagająca o masaż. Po dwóch godzinach wróciłam zmęczona do pokoju. Ręce mnie tak  bolały, że nie mogłam nic podnieść. Rzuciłam się na łóżko i przysnęłam. Obudził mnie Krzysiu. 
- Wstawaj ! - krzyknął do mojego ucha.
Odgoniłam go ręką i przewróciłam się na drugi bok. 
- Ola ! Bo zacznę cię łaskotać ! 
Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i stanęłam naprzeciw libero. 
- Mam nadzieję, że to coś ważnego ! - powiedziałam, grożąc palcem.
- Idziemy na lodowisko. A ty z nami. 
Długo nie trzeba było mnie namawiać. Uwielbiałam jazdę na łyżwach. Szybko pobiegłam do łazienki. Założyłam ubranie i rozczesałam włosy. Na nogi wsunęłam krótkie botki, a na ramiona nasunęłam płaszcz. Po chwili byłam gotowa do wyjścia. Droga na lodowisko zajęła nam 20 minut. Było już po 19:00, więc na dworze było ciemno. Całkiem przyjemnie spacerowało się po ulicach zasypanych śniegiem w takim towarzystwie. Jako pierwsza ubrałam łyżwy i wyszłam na lód. Zrobiłam trzy kółka i podjechałam do band. Na ławce siedział Paul. Oparłam się o barierkę i wpatrywałam się w jego zmagania z sznurowadłami łyżw. Nie mogłam wytrzymać i ruszyłam przyjmującemu z pomocą. Po 15 minutach przekonałam Lotmana, aby w końcu wyszedł na lód. 
- Ja nie umiem jeździć ! - krzyknął Paul, lądując na tyłku. 
Cała drużyna zgromadziła się wokół biednego Lotmana, głośno się naśmiewając. Krzysiek i Grzesiek pomogli mu wstać.
- Daj rękę - powiedziałam, wystawiając dłoń do Paula. 
Po chwili Lotman potrafił już sam, bez mojej pomocy ustać na łyżwach. Nie obyło się bez upadków, ale w końcu przyjmujący opanował umiejętność jazdy. Po dwóch godzinach jednogłośnie zdecydowaliśmy się na pizzę. Dziwnie musieliśmy wyglądać, kilkanaście dwumetrowych facetów i jedna, drobna dziewczyna między nimi, no ale cóż, byliśmy tak głodni, że nie przejmowaliśmy się niczym. Po prostu weszliśmy do pierwszej lepszej knajpki, zsunęliśmy cztery duże stoliki i pochłanialiśmy ogromne ilości pizzy. Żołądki chłopaków były jak worki bez dna. Ja po dwóch kawałkach czułam się pełna. Im zaś ciągle było mało. W końcu zaspokoiliśmy apetyt i ruszyliśmy w drogę powrotną. Szłam wolno na samym końcu, napawając się pięknem miasta po zmroku. Po chwili dołączył do mnie Paul. 
- Co słychać ? - zagadnął. 
Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na przyjmującego. 
- Świetnie się dzisiaj bawiłem. Musimy to powtórzyć. Koniecznie tylko we dwójkę. - dodał. 
- Yhmm.. - mruknęłam i przyśpieszyłam kroku.
- Ola, zaczekaj. - powiedział Lotman, łapiąc mnie za rękę i zmuszając do postoju.  - O co chodzi ?
- Zastanówmy się... Najpierw perfidnie zdradziłeś mnie z swoją byłą dziewczyną, a teraz wyskakujesz z czymś takim. Jak ty sobie to wyobrażasz ? Mam udawać, że nic się nie stało, że w ogóle się tym nie przejęłam ? Mylisz się Paul, nigdy ci tego nie wybaczę.
- Przecież ja się z nią  nawet nie przespałem.. - zaczął się bronić siatkarz.
- Może i nie, ale gdybym akurat wtedy nie weszła do twojego mieszkania, na całowaniu by się nie skończyło. - stwierdziłam. - Proszę, zostawmy to tak jak jest. Udało się nam dojść do porozumienia, nie skaczmy sobie teraz do gardeł. Nie psujmy tego. 
- Musisz pamiętać o jednym. - zaczął przyjmujący. - Mówiłem już to wiele razy, powtórzę kolejny. Kocham Cię i nic tego nie zmieni. Będę o ciebie walczył.
- Jak sobie chcesz - wzruszyłam ramionami i pobiegłam do reszty.

wtorek, 25 czerwca 2013

XXI

XXI

Weszłam do pokoju. Zamurowało mnie na widok Paula w samych bokserkach. Przez dłuższą chwilę stałam z otwartymi ustami i wpatrywałam się w tors Lotmana. W końcu opanowałam i spojrzałam na roześmianą twarz przyjmującego.
- Co tam ? - zapytał, ubierając się. - Łazienka wolna. 
Szybko się pozbierałam, wzięłam kosmetyczkę i popędziłam do łazienki. Całe pomieszczenie pachniało Lotmanem. Oparłam się o ścianę i wciągałam w nozdrza ten zapach. Po dziesięciu minutach skończyłam kąpiel. W pokoju siedzieli Krzysiek, Paul, Alek, Zbyszek i Piotrek i oglądali coś na laptopie. 
- Co robicie ? - zapytałam, rozczesując włosy i zaplątując warkocza. 
- Oglądamy Kac Vegas. - odpowiedział Igła, nie odrywając wzroku od komputera. 
Usadowiłam się obok Piotrka i oparłam się o jego ramię. Film był naprawdę śmieszny. Cieszyłam się, że mogłam spędzić czas z chłopakami, nie kłócąc się z Lotmanem. Zachowywaliśmy się jak przyjaciele i mi to odpowiadało. Po skończonym filmie zeszliśmy wszyscy do stołówki. Usiedliśmy przy ulubionym stole i zaczęliśmy jeść kolację. Krzysiek zaczął opowiadać kawały, a wszyscy przy stole trzęśli się ze śmiechu. Dopiero po chwili udało się nam opanować i zjeść spokojnie posiłek. 
- Może poszlibyśmy dzisiaj na jakąś dyskotekę ? - zaproponował Kosa. 
- Ok, ale ty idziesz zapytać się trenera. - odparł Krzysiek.
- Ja ?? Dlaczego ? 
- Bo ty to wymyśliłeś pacanie. - krzyknął Zbyszek. 
- No właśnie, ja wymyśliłem, niech ktoś inny pójdzie. - zbulwersował się Grzesiek. 
- Zagrajmy w chamskiego marynarza - zaproponował Alek. 
Wszyscy przystali na tą propozycję. Wypadło na mnie. Zamyśliłam się chwilkę. 
- Zbysiu, ty pójdziesz. Jesteś tak przystojny, że trener na pewno się zgodzi. - powiedziałam, i poklepałam go lekko w policzek. 
- Ok. Pójdę, jak Ola da mi buziaka. - powiedział Bartman, wpatrując się we mnie i poruszając zabawnie brwiami. 
- Ola, Oluś zgódź się. - zaczęli błagać pozostali siatkarze. 
Pokręciłam z niedowierzaniem głową i pocałowałam Zbyszka w policzek. 
- Co ? W policzek? - zapytał zawiedziony.
- Nie mówiłeś, że ma być w usta. - odparłam, uśmiechając się do niego. 
Zrezygnowany Bartman ruszył w kierunku stolika trenera. Po chwili wrócił i powiedział : 
- Zgodził się, ale nie mamy pić alkoholu. 
- My i alkohol  ?Nigdy. - odparł głośno Krzysiek, aby Kowal to usłyszał. 
Trener popatrzył na libero i pokręcił głową. 
- Za dwadzieścia minut pod drzwiami - zarządził Iga i wyszedł ze stołówki. Wstałam z krzesła i ruszyłam za Krzyśkiem. Weszłam do pokoju. Krzysiek złapał mnie za rękę i pociągnął na łóżko. Wyciągnął dwie koszule z walizki. 
- Która lepsza ? - zapytał.
- Ta fioletowa - odparłam. Wzięłam ciuchy i weszłam do łazienki. Założyłam krótką, czarną sukienkę z rozkloszowanym dołem. Założyłam jeszcze czarne rajstopy i kozaki na płaskim obcasie. Rozczesałam włosy i zrobiłam lekki make - up. Wyszłam z łazienki. W pokoju czekali Krzysiek i Paul. Obydwoje byli już ubrani. Lotman chwycił mój płaszcz i pomógł mi go założyć. Uśmiechnęłam się lekko do niego i podziękowałam. Chwyciłam chłopaków pod ramię i zeszliśmy na dół. Tam spotkaliśmy się z resztą siatkarzy. Zbyszek pociągnął mnie za rękę i chwycił w tali.
- Pięknie wyglądasz. - szepnął mi do ucha. 
- Nie rozpędzaj się tak. - odszepnęłam i uwolniłam się z jego objęć. Spojrzałam na Paula. Usta miał zaciśnięte i wzrok skierowany na Bartmana. 
- Dobra, idziemy - krzyknął Krzysiek, widząc złość Lotmana. 
Ruszyliśmy w miasto. Starałam się nie być blisko Zbyszka. Szłam obok Piotrka i Grzesia. Doszliśmy w końcu do jakiegoś klubu. Mimo późnej pory był prawie pusty. W rogu tańczyły dwie pary, a kolejna siedziała przy stoliku. Usiedliśmy w samym kącie przy ogromnym stole. Chłopaki mimo zastrzeżeń trenera zamówili piwo. Tylko Wojtek i ja poprosiliśmy o sok. Zawsze uważałam Grzyba za odpowiedzialnego faceta i teraz się to potwierdziło.
- Tylko proszę nie przychodzić do mnie w nocy, gdy będzie wam się coś działo. - powiedziałam, i wdałam się w rozmowę z Alkiem. 

sobota, 22 czerwca 2013

XX

XX

Minął tydzień od mojej kłótni z Paulem. Oczywiście, wszyscy siatkarze się dowiedzieli o naszym zerwaniu. Rozmawiałam normalnie z chłopakami, lecz żaden z nich nigdy nie poruszył tematu Lotmana. Wyjątek stanowią Piotrek, Grzesiek i Krzysiek. Oni próbowali przemówić mi do rozsądku. Próbowali wmówić mi, że między Paulem a Kate nic nie ma. Ja jednak wiedziałam swoje. Sam przecież powiedział mi, że nie wiem co czuje w stosunku do byłej dziewczyny. Równie dobrze mógł ją dalej kochać, a mnie uważać za pocieszycielkę. Sama myśl o tym mnie bolała, ale musiałam być przygotowana na wszystko. Coraz częściej zaczęłam rozmawiać ze Zbyszkiem. Znowu zaczęłam traktować go jak przyjaciela. Wiedziałam oczywiście, że przeszkadza to Lotmanowi, ale on się już nie liczy. Nie chciałam wykorzystywać Bartmana, ale specjalnie spędzałam z nim dużo czasu, aby zrobić na złość Paulowi. Dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem trener zarządził ponowne odwiedzenie Spały. Nie chciałam tam wracać. Miałam dużo dobrych wspomnień związanych z Lotmanem i tym miejscem, ale mus to mus. Dojechaliśmy na miejsce i wgramoliliśmy się do środka. Trener zaczął załatwiać formalności. Po paru minutach dał chłopakom klucze do pokoju. Siatkarze szybko skierowali się w stronę swoich lokum. Zostałam tylko ja, on i drugi szkoleniowiec. Wręczył klucz Marcinowi. Ten odszedł, zostawiając mnie samą z Andrzejem.
- Trenerze, a ja ? - zapytałam.
- Jest mały problem. Nie mają już wolnych pokoi. 
- Ok, nie ma sprawy. Prześpię się w autobusie, albo gdzieś na podłodze.
Trener zaśmiał się cicho. 
- Ola, nie wymagamy od ciebie aż takich poświęceń. W pokoju 24 są trzy łóżka. Jedno pozostaje wolne. Jeśli ci to nie przeszkadza, możesz tam spać.
- Oczywiście. Nie ma sprawy. - odparłam i chwyciłam swój bagaż.- A kto mieszka w tym pokoju ? - zapytałam na odchodnym. 
- Nie pamiętam.
Ruszyłam w kierunku pokoju. Doszłam pod drzwi z numerem 24 i zapukałam. Drzwi otworzył roześmiany Krzysiek. 
- Czym zawdzięczam sobie tą miłą wizytę ? - zapytał.
- Oj Krzysiu, na pewno ci się spodoba. Nie ma wolnych pokoi, a że twój jest trzyosobowy postanowiłam się wprosić do ciebie. Co ty na to? - zapytałam z uśmiechem.
Igłę zatkało. Zaraz jednak wrócił do normalnego stanu i chwycił moją torbę. 
- Super, w końcu ktoś fajny mi się trafił. Wchodź. - powiedział wciągając mnie do środka. - Zostało ci tamto łóżko przy oknie. Odpowiada ci taka miejscówka, czy życzy sobie pani innego łóżka ? - zapytał, po czym się ukłonił.
- Nie, ale hmm...- zastanowiłam się chwilkę. - Napiłabym się kawy z mlekiem. 
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - odparł i wyleciał z pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i przymknęłam oczy. Musiałam się chwilkę zdrzemnąć. Gdy podniosłam powieki nade mną stał uśmiechnięty Paul. Zeskoczyłam z łóżka i stanęłam w bezpiecznej odległości. 
- Co ty tu robisz ? Wynoś się, bo zawołam Krzyśka. - krzyknęłam.
- Zastanówmy się. Jestem tu, bo to także mój pokój. Ciekaw jestem jednego. Co ty tu robisz?  - zapytał, nie przestając się uśmiechać.
Szlak ! Nie zapytałam Krzyśka z kim mieszka. 
- Coś mi się wydaje, że będziemy musieli się nawzajem znosić przez calutki tydzień - jęknęłam.
- Brzmi super ! - odpowiedział Lotman. - Idę pod prysznic. Chyba że ty chcesz pierwsza ? - zapytał, przystając przed drzwiami łazienki. 
- Nie, pójdę po tobie. - odkrzyknęłam i jak burza wypadłam z pokoju. 
Na korytarzu wpadłam na Igłę. O mało co nie zostałam ochlapana kawą. 
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że mieszkasz z Paulem ? - wykrzyknęłam z wyrzutem. 
- Calm down kobieto ! - powiedział Ignaczak podając mi kawę. - Nie pytałaś o niego. - odrzekł libero, za co oberwał ode mnie w ramię.
- Złość piękności szkodzi - odpowiedział jeszcze i poszedł gdzieś z Alkiem.
Jednym duszkiem wypiłam całą zawartość kubka i oparłam się o jakieś drzwi. Nagle otworzyły się,a ja nie zdążyłam się czegoś złapać. W jednej chwili leciałam do tyłu, a w drugiej stałam w potężnych ramionach Zbyszka. Niezdarnie wygramoliłam się z jego uścisku i stanęłam przed nim. 
- Co słychać ? - zagadnął.
- Nic. Po za tym, że muszę dzielić pokój z Paulem, to wszystko ok.
- Co ? Jak to ? - zapytał.
Opowiedziałam mu całą historię, łącznie z wydarzeniem w pokoju. 
- Jak chcesz, to ja pójdę spać do Krzysia i Paula, a ty zostań z Wojtkiem. Nie jestem o niego zazdrosny, bo ma żonę.- odparł, pokazując rząd białych zębów.
- Przestań - ofuknęłam go, uderzając w pierś. - Poradzę sobie z nim. Przecież nie będziemy sami.Jest jeszcze niezawodny Krzysiu. - powiedziałam uśmiechając się. 
Pożegnałam się z atakującym i poszłam w kierunku pokoju.
__________________________________________________
Trochę krótki ten rozdział, ale przez ten upał mój mózg nie pracuje zbyt dobrze :D 

wtorek, 18 czerwca 2013

XIX

XIX

Obudziłam się nad ranem. Nadal nie mogłam opanować łez, które kapały na mokrą już poduszkę. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie. Oczy miałam czerwone i opuchnięte. Nie obchodziło mnie to już. Szczerze, nic mnie nie obchodziło. Chciałam tylko położyć się do łóżka i pozostać tam na zawsze. Wiem, że to nie możliwe. Zaraz dzwoniliby z klubu, z pytaniem co się ze mną dzieje. Nie mogłam pozwolić, aby rozstanie z Paulem wpłynęło na utratę pracy w Resovii. Naprawdę kocham swoją robotę, kocham siatkówkę i siatkarzy. Po dłuższych rozmyślaniach poszłam pod prysznic. Po kilkunastu minutach wróciłam do pokoju. Pogrzebałam chwilę i szafie i wyciągnęłam pierwsze z brzegu dżinsy i bluzę pod którą założyłam koszulkę, jaką noszą członkowie sztabu klubu. Na nogi założyłam adidasy. Włosy zaplotłam w luźnego koka. Nałożyłam podkład na twarz, aby zakryć to, że całą noc płakałam. Nie miałam ochoty na śniadanie. Założyłam kurtkę, wzięłam torbę i wyszłam przed blok. Modliłam się, aby przypadkiem nie spotkać Paula. Prędko wskoczyłam do samochodu. Odjeżdżając spojrzałam w kierunku bloku Lotmana. Akurat w tej chwili przyjmujący podszedł do auta. Nasze oczy się spotkały. Miałam ochotę wysiąść z pojazdu i rzucić się siatkarzowi na szyję. Chciałam, aby Paul powiedział, że to był tylko sen, że nadal jesteśmy razem, że nie ma żadnej innej kobiety. Nie długo było mi dane cieszyć się widokiem siatkarza. Jak na zawołanie podbiegła do niego Kate i wsiadła do samochodu Lotmana. Tłumiąc płacz odwróciłam głowę i z piskiem opon odjechałam. Przystanęłam na jednej z pobliskich stacji benzynowych. Oparłam głowę o kierownicę i rozpłakałam się na dobre. Minęło kilka minut. Wysiadłam z samochodu i pobiegłam do łazienki. Osunęłam się na podłogę, nie mogąc przestać płakać. Schowałam głowę w dłonie. Po chwili do łazienki weszła kobieta. Mogła mieć jakieś 50 lat. Ukucnęła przede mną i wygrzebała z torebki chusteczki. Podała mi jedną. 
- Dziecko, nie warto płakać przez facetów. 
- Skąd pani wie, że to mężczyzna jest przyczyną moich łez ? - zapytałam.
- Żyję dłużej niż ty i nie jedno przeżyłam. Wież mi jednak, że nie możesz się dręczyć. Jak nie ten to inny. - powiedziała, wyszczerzając zęby.
Odwzajemniłam uśmiech i podeszłam do lusterka. Otarłam dokładnie twarz i poprawiłam podkład. 
- Dziękuję Pani, za to. - powiedziałam, wykonując nieokreślony ruch rękami. 
Kobieta jeszcze raz uśmiechnęła się. Kupiłam jeszcze kubek kawy i wróciłam do samochodu. Po piętnastu minutach dotarłam na Podpromie. Na parkingu zauważyłam auto Paula. Wypuściłam powietrze z ust i weszłam do hali. Szybko skierowałam się do mojego pokoju, zastanawiając się jak unikać Lotmana. Stwierdziłam, że nie będę się do niego odzywać, chyba, że będzie to konieczne. Wiem, że to brzmi dziecinnie, ale nie mam siły znów wysłuchiwać jego tłumaczeń. Po chwili ktoś zapłukał do drzwi.
- Ola, to ja. Jesteś ? - zapytał Piotrek.
- Jestem, wchodź. - odkrzyknęłam.
Do środka wkroczył środkowy. Usiadł przy biurku naprzeciw mnie i oparł łokcie o blat.
- Jak się czujesz ? - zapytał po chwili milczenia. 
- A jak się mam czuć ? Czuję się jak kretynka - powiedziałam, krzywiąc się. 
Piotrek chwycił moje dłonie.
- To on jest idiotą, że nie dostrzegł tego co miał. Na serio Ola, jesteś wspaniałą dziewczyną. Ta cała Kate przy tobie blado wypada. 
Uśmiechnęłam się do przyjaciela.
- Jeśli chciałeś poprawić mi humor, to udało ci się. 
Za dziesięć minut miał rozpocząć się trening. Weszliśmy z Piotrkiem do hali. Wszyscy rozmawiali, śmiali się oprócz Paula, Kosoka i Bartmana, którzy wpatrywali się w naszą stronę. 
- Grzesiek i Zbyszek wiedzą ? - szepnęłam do Nowakowskiego.
- Kosa wie, bo mu sam powiedziałem. Nie masz chyba nic przeciwko? 
Przytaknęłam. 
- A Zbyszek? 
- Wydaje mi się, że usłyszał jak mówiłem do Grześka. 
Piotrek podszedł do siatkarzy, a ja do trenera. Ten gestem dłoni przywołał do siebie Lotmana. Przyjmujący szybko przybiegł do nas. Wpatrywałam się uparcie w podłogę, unikając spojrzenia przyjmującego. 
- Ola, zrób coś z tym fatalnym siniakiem Paula. Nie może tak przecież pokazać się na meczu.
Przeniosłam wzrok na szczękę siatkarza. Po wczorajszym spotkaniu z pięścią Piotrka, pozostał Paulowi ogromy siniec. Nie mówiąc nic ruszyłam w kierunku pokoju do fizjoterapii. Weszłam do środka i wyciągnęłam spray z szafki.
- Usiądź. - poleciłam siatkarzowi.
Ten posłusznie zrobił to co kazałam, nie odrywając ode mnie wzroku. Lekko przytrzymując brodę Lotmana, popsikałam siniaka sparyem. Przesunęłam dłoń na jego policzek. Poczułam jak wszystkie uczucia powracają do mnie. Nie pamiętałam już o Kate. Liczył się tylko Paul. Przesunęłam wzrok na jego usta. Chciałam żeby mnie pocałował, chociaż wiedziałam, że na to nie mogę pozwolić. 
- Ola.. - wyszeptał siatkarz, patrząc mi głęboko w oczy.
Zamrugałam. Cofnęłam dłoń. Podeszłam do blatu, mocno opierając na nim ręce. Usłyszałam jak Paul wstaje. Odwróciłam się. Stałam idealnie na przeciw siatkarza. 
- Ola, proszę, daj mi to wszystko wytłumaczyć. 
Zaśmiałam się.
 - Nie chcę tego więcej słuchać - odparłam ze spokojem. - Wiem jedno. Chcę abyś zniknął z mojego życia, będziemy się widywać jedynie w pracy, po za nią nie chce mieć z tobą nic wspólnego. To co było między nami to było tylko głupie zauroczenie. Dobrze, że  się skończyło, za nim byłoby za późno. 
- Chcesz powiedzieć, że mnie nie kochasz ? - zapytał Lotman.
- Tak, Paul. Nie kocham cię.
- Wiedz jednak, że ja nie przestanę o ciebie walczyć. Będę się starał o twoją miłość, aż mi sił zabraknie. Nie poddam sie tak łatwo.
- Powodzenia. - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
___________________________________________________
Po długiej przerwie jestem z powrotem. :)

niedziela, 2 czerwca 2013

XVIII

XVIII

Była niedziela. Strasznie nudziło mi się w domu, więc zadzwoniłam do Paula. Chciałam zabrać go na jakiś spacer, lub na kawę. Lotman nie odbierał telefonu. Założyłam ciepłą kurtkę i ruszyłam w kierunku mieszkania przyjmującego. Weszłam na klatkę schodową. Drzwi do mieszkania Paula były otwarte. Bezszelestnie weszłam do środka. Zamarłam. Zobaczyłam Paula całującego jakąś dziewczynę. Po chwili oderwali się od siebie. Lotman pogłaskał dziewczynę po policzku i powiedział coś do niej po angielsku. Byłam w szoku. Jedyne co zrozumiałam to „Kate”. Czyli to jego była dziewczyna. Oparłam się o drzwi. Usłyszał to Paul i odwrócił się w moją stronę. Popatrzył na mnie. W jego oczach zobaczyłam ból, strach ale i miłość. Z oczu popłynęły mi łzy. Szybko wybiegłam przed blok. Słyszałam za sobą wołanie Paula, ale nie odwracałam się. Wbiegłam do swojego mieszkania. Chciałam zamknąć drzwi, ale uniemożliwił mi to przyjmujący. Wtargnął do środka i złapał mnie za ręce.
- Ola, to nie tak. Proszę wysłuchaj mnie. - powiedział siatkarz.
- Puść mnie! Co chcesz mi powiedzieć ?! Pytam, co chcesz mi powiedzieć? Że nic do mnie nie czujesz? Że nadal kochasz Kate? - wykrzyczałam.
- Ola..
- Mam tylko jedno pytanie. Kim ja dla ciebie jestem ?. Zaufałam ci, zakochałam się w tobie, a ty ? Potraktowałeś mnie jak zabawkę. Pojawiła się Kate i zapomniałeś o mnie...
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam do drzwi. Paul złapał mnie w biegu i przyparł do ściany. Dotknęliśmy się na wysokości bioder.
- Chcę o wszystkim wiedzieć. Co czujesz do mnie, a co do twojej byłej ? - powiedziałam hamując płacz.
Lotman ujął dłońmi mnie za szyję. Miał palący dotyk. Delikatnie ścisnął mi kciukami gardło i odchylił moją głowę do tyłu. Nasze usta zwarły się w pocałunku tak mocno, że nie zdołałam wykrztusić obelgi. Gdy Paul chciał mnie przyciągnąć do siebie, ugryzłam go w wargę. Wyplątałam się z jego objęć i stanęłam w bezpiecznej odległości, krzyżując ręce na piersi. Byłam cholernie zła.
- Kate i ja.... Nie wiem co się stało. - powiedział siatkarz, spuszczając wzrok na podłogę. - Myślałem, że już się pogodziłem z tym, że nie jesteśmy razem. Ale gdy pojawiła się w moich drzwiach nie byłem już tego taki pewien. Nagle wszystkie uczucia się we mnie obudziły. Powinienem ją znienawidzić za to co mi zrobiła, ale nie mogłem. Wiem, że cię skrzywdziłem.
Nie mogłam powstrzymać łez. Lotman popatrzył się na mnie. Podszedł bliżej.
- Odsuń się ! Nadal nie dowiedziałam się kim ja dla ciebie jestem. - powiedziałam, nie przestając płakać.
- Wiesz, że cię kocham.
- Jakbyś mnie kochał, to nie całowałbyś się z Kate ! Proszę, wyjdź już. Nie chcę cię znać ! Zniknij z mojego życia ! - wykrzyknęłam podchodząc do niego i mocno uderzając go w pierś.
Lotman jedną ręką chwycił mnie za brodę, a drugą wytarł łzy na moim policzku. Popatrzyłam w jego oczy.
- Proszę, wyjdź. - wyszeptałam.
Siatkarz posłuchał mnie i cicho wyszedł z mieszkania. Coś pękło we mnie, dałam upust swoim emocjom. Oparłam się o ścianę i głośno zapłakałam. Nie wiem ile tak siedziałam. Może godzinę, dwie. Pustka, jaką zostawił po sobie Paul bolała bardziej niż ognisty ból, jaki poczułam gdy odszedł. Próbowałam ułożyć to, co się właśnie stało, ale moje myśli były tylko bezkształtną masą. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Paul, proszę cię, odejdź ! - krzyknęłam.
- Ola, to ja, Piotrek.
Szybko otworzyłam drzwi i rzuciłam się w ramiona środkowego. Nowakowski wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Siatkarz o nic mnie nie pytał, po prostu przytulał mnie i głaskał po głowie. Gdy się już uspokoiłam opowiedziałam mu o wszystkim. Piotrek zerwał się z łóżka.
- Co za idiota ! - wykrzyknął Nowakowski, kierując się do drzwi. Po chwili Piotrek wybiegł na dwór. Nie zważając na moje krzyki pędził w kierunku bloku Paula. Gdy dotarłam do mieszkania przyjmującego Nowakowski stał naprzeciw Lotmana, wpatrując się w niego groźnie. Zaszumiało mi w głowie. Nie słyszałam co Paul powiedział Piotrowi. Zobaczyłam tylko jak jego ręka uderza z impetem w szczękę Lotmana.
- Piotrek, nie ! - krzyknęłam, osuwając się na drzwi. Paul pomimo obolałej żuchwy podbiegł do mnie i przytrzymał, nie pozwalając mi upaść.
- Nie dotykaj jej ! - wykrzyczał Piotr, wyrywając mnie z objęć przyjmującego. Z sypialni Paula jak na zawołanie wyszła Kate ubrana tylko w szlafrok. Popatrzyłam na zdezorientowaną kobietę.
- Ola, proszę cię, - zaczął Lotman. - Musiałem pozwolić jej zostać, nie miała się gdzie podziać.
- Nie tłumacz się. - powiedziałam. - To już nie moja sprawa. Nic nas nie łączy, a przypominam, że to ty wszystko zepsułeś. Mam tylko nadzieję, że Kate przejrzy na oczy i zobaczy jakim jesteś dupkiem.
Powiedziawszy to wyszłam z mieszkania siatkarza. Za mną dreptał Piotrek, masując obolałą pięść.
- Przepraszam cię – odezwał się po chwili. - Musiałem to zrobić.
- Nic się nie dzieje. Zasłużył na to. - powiedziałam, wchodząc do swojego mieszkania. - Nie będziesz miał nic przeciwko, jak już się położę ?

- Jasne, że nie. Posiedzę z tobą, aż uśniesz. Weszłam do łóżka i zwinęłam się w kłębek. Wszystko to co wykrzyczeliśmy sobie z Paulem, wracało do mnie i odbijało się jak echo w mojej głowie. Po dłuższej chwili w końcu usnęłam.