XIX
Obudziłam się nad ranem. Nadal nie mogłam opanować łez, które kapały na mokrą już poduszkę. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie. Oczy miałam czerwone i opuchnięte. Nie obchodziło mnie to już. Szczerze, nic mnie nie obchodziło. Chciałam tylko położyć się do łóżka i pozostać tam na zawsze. Wiem, że to nie możliwe. Zaraz dzwoniliby z klubu, z pytaniem co się ze mną dzieje. Nie mogłam pozwolić, aby rozstanie z Paulem wpłynęło na utratę pracy w Resovii. Naprawdę kocham swoją robotę, kocham siatkówkę i siatkarzy. Po dłuższych rozmyślaniach poszłam pod prysznic. Po kilkunastu minutach wróciłam do pokoju. Pogrzebałam chwilę i szafie i wyciągnęłam pierwsze z brzegu dżinsy i bluzę pod którą założyłam koszulkę, jaką noszą członkowie sztabu klubu. Na nogi założyłam adidasy. Włosy zaplotłam w luźnego koka. Nałożyłam podkład na twarz, aby zakryć to, że całą noc płakałam. Nie miałam ochoty na śniadanie. Założyłam kurtkę, wzięłam torbę i wyszłam przed blok. Modliłam się, aby przypadkiem nie spotkać Paula. Prędko wskoczyłam do samochodu. Odjeżdżając spojrzałam w kierunku bloku Lotmana. Akurat w tej chwili przyjmujący podszedł do auta. Nasze oczy się spotkały. Miałam ochotę wysiąść z pojazdu i rzucić się siatkarzowi na szyję. Chciałam, aby Paul powiedział, że to był tylko sen, że nadal jesteśmy razem, że nie ma żadnej innej kobiety. Nie długo było mi dane cieszyć się widokiem siatkarza. Jak na zawołanie podbiegła do niego Kate i wsiadła do samochodu Lotmana. Tłumiąc płacz odwróciłam głowę i z piskiem opon odjechałam. Przystanęłam na jednej z pobliskich stacji benzynowych. Oparłam głowę o kierownicę i rozpłakałam się na dobre. Minęło kilka minut. Wysiadłam z samochodu i pobiegłam do łazienki. Osunęłam się na podłogę, nie mogąc przestać płakać. Schowałam głowę w dłonie. Po chwili do łazienki weszła kobieta. Mogła mieć jakieś 50 lat. Ukucnęła przede mną i wygrzebała z torebki chusteczki. Podała mi jedną.
- Dziecko, nie warto płakać przez facetów.
- Skąd pani wie, że to mężczyzna jest przyczyną moich łez ? - zapytałam.
- Żyję dłużej niż ty i nie jedno przeżyłam. Wież mi jednak, że nie możesz się dręczyć. Jak nie ten to inny. - powiedziała, wyszczerzając zęby.
Odwzajemniłam uśmiech i podeszłam do lusterka. Otarłam dokładnie twarz i poprawiłam podkład.
- Dziękuję Pani, za to. - powiedziałam, wykonując nieokreślony ruch rękami.
Kobieta jeszcze raz uśmiechnęła się. Kupiłam jeszcze kubek kawy i wróciłam do samochodu. Po piętnastu minutach dotarłam na Podpromie. Na parkingu zauważyłam auto Paula. Wypuściłam powietrze z ust i weszłam do hali. Szybko skierowałam się do mojego pokoju, zastanawiając się jak unikać Lotmana. Stwierdziłam, że nie będę się do niego odzywać, chyba, że będzie to konieczne. Wiem, że to brzmi dziecinnie, ale nie mam siły znów wysłuchiwać jego tłumaczeń. Po chwili ktoś zapłukał do drzwi.
- Ola, to ja. Jesteś ? - zapytał Piotrek.
- Jestem, wchodź. - odkrzyknęłam.
Do środka wkroczył środkowy. Usiadł przy biurku naprzeciw mnie i oparł łokcie o blat.
- Jak się czujesz ? - zapytał po chwili milczenia.
- A jak się mam czuć ? Czuję się jak kretynka - powiedziałam, krzywiąc się.
Piotrek chwycił moje dłonie.
- To on jest idiotą, że nie dostrzegł tego co miał. Na serio Ola, jesteś wspaniałą dziewczyną. Ta cała Kate przy tobie blado wypada.
Uśmiechnęłam się do przyjaciela.
- Jeśli chciałeś poprawić mi humor, to udało ci się.
Za dziesięć minut miał rozpocząć się trening. Weszliśmy z Piotrkiem do hali. Wszyscy rozmawiali, śmiali się oprócz Paula, Kosoka i Bartmana, którzy wpatrywali się w naszą stronę.
- Grzesiek i Zbyszek wiedzą ? - szepnęłam do Nowakowskiego.
- Kosa wie, bo mu sam powiedziałem. Nie masz chyba nic przeciwko?
Przytaknęłam.
- A Zbyszek?
- Wydaje mi się, że usłyszał jak mówiłem do Grześka.
Piotrek podszedł do siatkarzy, a ja do trenera. Ten gestem dłoni przywołał do siebie Lotmana. Przyjmujący szybko przybiegł do nas. Wpatrywałam się uparcie w podłogę, unikając spojrzenia przyjmującego.
- Ola, zrób coś z tym fatalnym siniakiem Paula. Nie może tak przecież pokazać się na meczu.
Przeniosłam wzrok na szczękę siatkarza. Po wczorajszym spotkaniu z pięścią Piotrka, pozostał Paulowi ogromy siniec. Nie mówiąc nic ruszyłam w kierunku pokoju do fizjoterapii. Weszłam do środka i wyciągnęłam spray z szafki.
- Usiądź. - poleciłam siatkarzowi.
Ten posłusznie zrobił to co kazałam, nie odrywając ode mnie wzroku. Lekko przytrzymując brodę Lotmana, popsikałam siniaka sparyem. Przesunęłam dłoń na jego policzek. Poczułam jak wszystkie uczucia powracają do mnie. Nie pamiętałam już o Kate. Liczył się tylko Paul. Przesunęłam wzrok na jego usta. Chciałam żeby mnie pocałował, chociaż wiedziałam, że na to nie mogę pozwolić.
- Ola.. - wyszeptał siatkarz, patrząc mi głęboko w oczy.
Zamrugałam. Cofnęłam dłoń. Podeszłam do blatu, mocno opierając na nim ręce. Usłyszałam jak Paul wstaje. Odwróciłam się. Stałam idealnie na przeciw siatkarza.
- Ola, proszę, daj mi to wszystko wytłumaczyć.
Zaśmiałam się.
- Nie chcę tego więcej słuchać - odparłam ze spokojem. - Wiem jedno. Chcę abyś zniknął z mojego życia, będziemy się widywać jedynie w pracy, po za nią nie chce mieć z tobą nic wspólnego. To co było między nami to było tylko głupie zauroczenie. Dobrze, że się skończyło, za nim byłoby za późno.
- Chcesz powiedzieć, że mnie nie kochasz ? - zapytał Lotman.
- Tak, Paul. Nie kocham cię.
- Wiedz jednak, że ja nie przestanę o ciebie walczyć. Będę się starał o twoją miłość, aż mi sił zabraknie. Nie poddam sie tak łatwo.
- Powodzenia. - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
___________________________________________________
Po długiej przerwie jestem z powrotem. :)
Fajnie, że wróciłaś ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)