sobota, 13 lipca 2013

XXIII

XXIII

Obudził mnie dźwięk budzika. Podniosłam głowę i rzuciłam poduszką w Igłę.

- Wyłącz to - jęknęłam, przykrywając się kołdrą po same uszy. - Krzysiek !!
- To nie moje - powiedział zaspany libero, wkładając głowę pod poduszke.
- Niech to ktoś wyłączy.!
W końcu ktoś się nade mną zlitował i wyłączył ten przeklęty alarm.
- Chyba czas wstawać... - odparł Piotrek rozciągając zastygłe mięśnie, prawie zwalając mnie z łóżka. Całe szczęście, że w porę złapałam się jego ręki, bo leżałabym teraz na podłodze.
- Ok, wstajemy. Mamy 15 minut do śniadania. - powiedziałam schodząc z łóżka. Wzięłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Po 10 minutach ogarnęłam się i wyszłam. Chłopaki leżeli tak jak ich zostawiłam. Nie.zdziwię się, jeśli wszyscy siatkarze zjawią się po treningu na masażu. Oprócz Piotrka, Paula, Igły i Zibiego (spał z Krzysiem ), którzy spali na łóżkach reszta leżała w dziwnych pozycjach na podłodze. Podeszłam po kolei do każdego i ich obudziłam. Po 5 minutach w pokoju zostałam tylko z Krzyśkiem i Paulem. Po długich konwersacjach w końcu udało mi się zgonić chłopaków do stołówki. Na śniadaniu o dziwo było spokojnie. Chłopcy mało co się odzywali. Zaskoczył mnie Igła, który podczas posiłku odezwał się może dwa razy. O 9:00 udaliśmy się na trening. Chłopcy ostro ćwiczyli, a ja siedziałam oparta o ścianę z kubkiem kawy i porządkowałam papiery. Po skończonym treningu udałam się do pokoju fizjoterapii. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam, a na korytarzu stała cała drużyna, błagająca o masaż. Po dwóch godzinach wróciłam zmęczona do pokoju. Ręce mnie tak  bolały, że nie mogłam nic podnieść. Rzuciłam się na łóżko i przysnęłam. Obudził mnie Krzysiu. 
- Wstawaj ! - krzyknął do mojego ucha.
Odgoniłam go ręką i przewróciłam się na drugi bok. 
- Ola ! Bo zacznę cię łaskotać ! 
Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i stanęłam naprzeciw libero. 
- Mam nadzieję, że to coś ważnego ! - powiedziałam, grożąc palcem.
- Idziemy na lodowisko. A ty z nami. 
Długo nie trzeba było mnie namawiać. Uwielbiałam jazdę na łyżwach. Szybko pobiegłam do łazienki. Założyłam ubranie i rozczesałam włosy. Na nogi wsunęłam krótkie botki, a na ramiona nasunęłam płaszcz. Po chwili byłam gotowa do wyjścia. Droga na lodowisko zajęła nam 20 minut. Było już po 19:00, więc na dworze było ciemno. Całkiem przyjemnie spacerowało się po ulicach zasypanych śniegiem w takim towarzystwie. Jako pierwsza ubrałam łyżwy i wyszłam na lód. Zrobiłam trzy kółka i podjechałam do band. Na ławce siedział Paul. Oparłam się o barierkę i wpatrywałam się w jego zmagania z sznurowadłami łyżw. Nie mogłam wytrzymać i ruszyłam przyjmującemu z pomocą. Po 15 minutach przekonałam Lotmana, aby w końcu wyszedł na lód. 
- Ja nie umiem jeździć ! - krzyknął Paul, lądując na tyłku. 
Cała drużyna zgromadziła się wokół biednego Lotmana, głośno się naśmiewając. Krzysiek i Grzesiek pomogli mu wstać.
- Daj rękę - powiedziałam, wystawiając dłoń do Paula. 
Po chwili Lotman potrafił już sam, bez mojej pomocy ustać na łyżwach. Nie obyło się bez upadków, ale w końcu przyjmujący opanował umiejętność jazdy. Po dwóch godzinach jednogłośnie zdecydowaliśmy się na pizzę. Dziwnie musieliśmy wyglądać, kilkanaście dwumetrowych facetów i jedna, drobna dziewczyna między nimi, no ale cóż, byliśmy tak głodni, że nie przejmowaliśmy się niczym. Po prostu weszliśmy do pierwszej lepszej knajpki, zsunęliśmy cztery duże stoliki i pochłanialiśmy ogromne ilości pizzy. Żołądki chłopaków były jak worki bez dna. Ja po dwóch kawałkach czułam się pełna. Im zaś ciągle było mało. W końcu zaspokoiliśmy apetyt i ruszyliśmy w drogę powrotną. Szłam wolno na samym końcu, napawając się pięknem miasta po zmroku. Po chwili dołączył do mnie Paul. 
- Co słychać ? - zagadnął. 
Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na przyjmującego. 
- Świetnie się dzisiaj bawiłem. Musimy to powtórzyć. Koniecznie tylko we dwójkę. - dodał. 
- Yhmm.. - mruknęłam i przyśpieszyłam kroku.
- Ola, zaczekaj. - powiedział Lotman, łapiąc mnie za rękę i zmuszając do postoju.  - O co chodzi ?
- Zastanówmy się... Najpierw perfidnie zdradziłeś mnie z swoją byłą dziewczyną, a teraz wyskakujesz z czymś takim. Jak ty sobie to wyobrażasz ? Mam udawać, że nic się nie stało, że w ogóle się tym nie przejęłam ? Mylisz się Paul, nigdy ci tego nie wybaczę.
- Przecież ja się z nią  nawet nie przespałem.. - zaczął się bronić siatkarz.
- Może i nie, ale gdybym akurat wtedy nie weszła do twojego mieszkania, na całowaniu by się nie skończyło. - stwierdziłam. - Proszę, zostawmy to tak jak jest. Udało się nam dojść do porozumienia, nie skaczmy sobie teraz do gardeł. Nie psujmy tego. 
- Musisz pamiętać o jednym. - zaczął przyjmujący. - Mówiłem już to wiele razy, powtórzę kolejny. Kocham Cię i nic tego nie zmieni. Będę o ciebie walczył.
- Jak sobie chcesz - wzruszyłam ramionami i pobiegłam do reszty.